Tak, pojechałam sama na Sri Lankę. Zawsze chciałam to zrobić. Po prostu wziąć plecak i ruszyć gdzieś daleko zupełnie sama. Poza Europę, gdzieś, gdzie kultura jest zupełnie inna, obca. Chciałam sprawdzić się w nowej sytuacji – jak sobie poradzę, czy na pewno takie podróżowanie jest dla mnie? Czy może tak mnie to wszystko przerośnie, że schowam się pod kołdrą (to było błędne założenie – na Sri Lance nie ma kołder) i przez cały mój pobyt nawet kawałka nosa spod niej nie wyściubię?
Kupiłam więc bilety, zaczęłam szukać informacji o kraju, spakowałam się (zanim osiągnęłam stan plecakowej nirwany, przepakowywałam się ze 12 razy), wsiadłam w autobus do Pragi, odprawiłam się na lotnisku, wsiadłam w samolot i…
Stało się. Poleciałam. Obejrzałam. Zakochałam się i wróciłam jeszcze wiele razy. Związałam się z nią zawodowo – pracuję na Sri Lance jako pilot wycieczek oraz pomagam turystom organizować ich indywidualne wyjazdy. Przez pewien czas nawet mieszkałam w Colombo. I od początku doświadczenia ze Sri Lanki opisuję na blogu. Przeczytajcie koniecznie moje wskazówki i informacje praktyczne o Sri Lance. Sprawdźcie też kiedy najlepiej jechać na Sri Lankę i co warto tam zobaczyć! Ostatnio pisałam też czy Sri Lanka jest bezpieczna – przeczytajcie!
A moje wieloletnie doświadczenie zebrane w podróży zamknęłam w praktycznym przewodniku po Sri Lance, dzięki któremu zorganizujecie swój idealny wyjazd!
A tymczasem zapraszam Was na moje wrażenia z najbardziej pierwszego ever wyjazdu na Sri Lankę. Już 10 lat temu… 🙂

w lokalnym autobusie
Spis treści
Przerażające początki
Jak tylko zapięłam pasy fotela w samolocie, zrozumiałam, że nie ma odwrotu. Oto właśnie lecę Emiratesem do Dubaju, a stamtąd do Colombo. Kapitan wita się przez mikrofon z pasażerami, stewardessa podaje mi gorący ręcznik (czuję się jakbym pierwszy raz wyjeżdżała z rodzinnej wsi – „co ja mam z tym zrobić?!” – jednak niezawodna intuicja podpowiedziała, żeby w takim wypadku robić to co inni – wytrzeć się nim), serce skacze mi do gardła. Krzyczeć, żeby mnie wypuścili czy jednak stawić czoła wielkiemu światu, który albo chce mnie przytulić, albo pożreć?
Postanawiam więc siedzieć spokojnie i jakimś cudem udaje mi się nawet opanować panikę w mojej głowie. W wewnętrznej harmonii dolatuję do Dubaju, podniecam się super nowoczesnym terminalem Emirates (oni tam na ścianach mają wielkie zegary z jeszcze większym napisem ROLEX – chyba popełnię o tym oddzielny wpis), zawracam w podnieceniu głowę jakimś dwóm dziewczynom z Polski, które wyraźnie chcą mnie spławić, jednak moje emocje przysłaniają mi realne postrzeganie świata i odczytywanie sygnałów wysyłanych przez nie, i wreszcie – ku ich uciesze – udaję się w stronę mojego gate’a, wsiadam w kolejny samolot i frunę do Colombo.
I teraz dopiero zaczyna się prawdziwa przygoda! 32 godziny podróży to wystarczająco dużo czasu, aby moja adrenalina i przerażenie zamieniły się w ekscytację i ciekawość. Jeszcze tego nie wiem, ale już pierwsze 10 minut po wyjściu z lotniska uczę się zaradności i asertywności. Nieświadomie unikam zostania ofiarą sępów, które widzą we mnie chodzący portfel („Madam, taxi to Colombo, taxi to Colombo”). Na szczęście dla nich, a na nieszczęście dla mnie, co się odwlecze to nie uciecze i wkrótce daję się naciągnąć kilka razy.
Akurat naciąganie na Sri Lance jest bardzo powszechne i lepiej na to zawsze uważać. Po spędzeniu w sumie już kilku miesięcy na Sri Lance mogę spokojnie powiedzieć, że wyhodowałam sobie bardzo grubą skórę i targuję się bez ceregieli. 😉
Zaczepianie i macanie
Ale czy Sri Lanka jest na pewno odpowiednim krajem dla samotnie podróżujących kobiet? Szczególnie tych, co mają jasne włosy i oczy? W wielu krajach ten typ urody jest wręcz egzotyczny, co nieraz powoduje różnego rodzaju zaczepki i krępujące sytuacje, jak np. dotykanie włosów, pytania czy moje oczy są prawdziwe (to mnie najbardziej przeraża, bo nigdy nie wiem na jakiego szarlatana trafię i co on z tymi oczami mógłby zrobić), o różnych propozycjach matrymonialnych nie wspominając.
A jak z tym się czułam na Sri Lance?
Chyba właśnie to był jeden z powodów, dla którego zakochałam się w tym kraju. Tam nikt mnie nie męczył, nie rozbierał wzrokiem, nie macał. Czułam się jakby traktowali mnie jak powietrze, chociaż dobrze wiem, że ukradkiem zerkali. Jak cudownie!
Czy miałam jakieś nieprzyjemne sytuacje? Kilka, jeśli chodzi o naciąganie, ale – jak już wspomniałam – zostanie to opisane oddzielnie. Poza tym pisałam też o chłopaku, który przyczepił się do mnie w Dambulli. Nie zrobił mi żadnej krzywdy, ale wygadywał straszne głupoty i wreszcie musiałam go pogonić.
Była też jedna sytuacja, kiedy czułam się jak małpa w zoo, ale to nie przez Lankijczyków, a pakistańskich hipsterów, którzy koniecznie chcieli ze mną mieć 300 zdjęć na fejsa. Nie muszę dodawać, że wyglądałam na nich przeuroczo, spocona, zmęczona upałem, znudzona. A oni cykali te foty i cykali. Jeszcze jedno, już, już ostatnie! Człowieku, spadaj, błagam.
A co do takich seksualnych macanek… Znajome opowiadały mi, że kiedy były w Delhi w Indiach, ludzie na ulicach specjalnie wpadali na nie, żeby tylko je dotknąć.
Niestety, zdarzyło mi się to dwukrotnie na Sri Lance – w autobusie i zatłoczonym pociągu. Nieprzyjemna sytuacja. Odepchnęłam wściekła delikwenta i rzuciłam mu takie spojrzenie, że od razu mu się odechciało.
Często natomiast zdarzały mi się bardzo przyjacielskie dotknięcia! Raz kiedy szłam przy plantacji herbaty, akurat mijała mnie jakąś starsza Lankijka, która przywitała się i złapała za ramię w taki sposób, jak się kogoś przyjaźnie klepie po plecach.
Drugi raz przytrafił się na plaży, kiedy siedziałam sobie sama i patrzyłam na ocean, podbiegło jakieś dziecko, 5 lat na oko, i dotknęło moich włosów, po czym zawstydzone uciekło. Tak, mała, są prawdziwe. 😉
Muszę podkreślić jednak, że podróżowanie nauczyło mnie nie prowokować. Poza tym nie o to w tym chodzi, żeby świecić dekoltem na prawo i lewo, nosić szorty co ledwo co zasłaniają.

w Arugam Bay
Biała kobieta co wstydu nie ma
Wiele kobiet w podróży zachowuje się tak, jakby były w domu. Zbyt bezczelnie obnoszą się ze swoimi atutami. Nie ważne, czy to kraj w Europie, na Bliskim Wschodzie czy gdzieś dalej. Pamiętam kiedy byliśmy w Izraelu i jakaś kobieta, niewiele młodsza od mojej mamy, nosiła bezwstydnie szorty odsłaniające jej pośladki. Pomijam fakt, że była z mężem (i chyba córką), ale w pewnym wieku, jak się jeszcze co nieco tu i tam wylewa, jest to po prostu obleśne i żałosne. To nawet nie chodzi o to jak ona wygląda, ale o to w jakiej jesteś w danym momencie kulturze i co akurat zwiedzasz, gdzie się pchasz z tym tyłkiem na wierzchu, w końcu to Bliski Wschód i same kościoły do zwiedzania, wiecie o co chodzi. O szacunek!
I nie prowokowanie. Nie mówię, że na Sri Lance chodziłam szczelnie zakryta chustą, ale starałam się nie zwracać na siebie uwagi. Nie kusić losu. Opisywałam już, że spotkało mnie na Sri Lance wiele dobrych rzeczy, jak moja przygoda w dżungli, ale myślę też, że po prostu ja swoim zachowaniem staram się nie przyciągać tych złych. Po co zwracać na siebie uwagę? Jeszcze jak jestem sama gdzieś na końcu świata?
Tak jak jedna Czeszka, która zagadała mnie na plaży w Unawatunie. Akurat siedziałam sama, podeszła, o coś zapytała, gadka-szmatka, po czym dziewczyna stwierdziła, że ona się wykąpie w oceanie. I w tym momencie kątem oka zobaczyłam jak z torby wyciąga bikini. Znaczy się, będzie zakładać.
Ale gdzie?
TUTAJ?
I już ja szybko podaję jej swoją wielką chustę, masz, dziewczyno, przykryj się, ludzie patrzą, kobiety z daleka widzą wielki biały tyłek i w ich oczach widać oburzenie, głowy odwracają, mężczyźni wręcz przeciwnie, nie chcę wiedzieć co sobie w tym momencie wyobrażają, język do pasa, usta lubieżnie oblizują, a Czeszka nic się nie przejmuje, tyłkiem świeci, cyckami świeci, bikini zakłada bez skrępowania, jakby to była szatnia na basenie, a nie publiczna plaża na Sri Lance. Ja rozumiem, że turystyczna, ale jednak otwarta też dla miejscowych.
A ja siedzę obok i chcę się zapaść pod ziemię.
I nie, nie uważam, że ofiary gwałtu są same sobie winne i „zapraszają” gwałcicieli swoim ubiorem. Daleka jestem od tego typu osądów. Jednak wiem też, że nie możemy przenosić tego, co w Europie uchodzi za normę, gdzieś w tropikalne kraje i oczekiwać od ich mieszkańców, że będą podążali za naszym myśleniem. To, moi mili, nazywa się myśleniem europocentrycznym – my, Europejczycy, jesteśmy „rozwinięci”, a reszta świata powinna się od nas uczyć, bo tylko nasze myślenie jest dobre.
Może i w domu z nagością jesteś oswojona, ale tutaj jest inna kultura, inni ludzie, inne obyczaje. INNA EDUKACJA SEKSUALNA (albo i jej brak). Nie wiesz jak mężczyzna radzi sobie z napięciem seksualnym. Takie zachowanie to brak wyobraźni i ignorancja.
Ja na szczęście nie miałam raczej takich sytuacji, że ktoś mnie napastował czy składał niemoralne propozycje. Jeśli już ktoś zagadał, to raczej w przyjazny sposób. (Albo przez sprzedawców pamiątek, którzy chcieli mi coś wcisnąć, ale tych zbywałam, jeśli nie byłam zainteresowana.) Ludzie byli bardziej zaciekawieni skąd jestem i jak mi się podoba Sri Lanka, a nie moją osobą jako samotnej w tym momencie kobiety, która potrzebuje męskiego towarzystwa.
Jak biała to na pewno z Holandii
Pamiętam, jak w Unawatunie zaczepił mnie jakiś Lankijczyk ze sklepu z biżuterią:
– Skąd jesteś?
– Poland! (Wyraźnie akcentuję Pouland.)
– O, fajnie. Tu jest bardzo dużo Dutch!
Dutch? Jakie Dutch?
– Nie, nie. Ja nie Dutch, nie Holland. Poland! Ja Polish!
– Polis?
– Tak!
– … Gdzie to jest?
– Eeeeee… no między Rosją a Niemcami…?
– Hmmm… A jaki macie pieniądz?
– No… złoty…
– Zloty? Od kiedy?
– Od… dawna?
– Nie znam. Polis, Polis…? You mean… Scotland Yard?
KURTYNA. 😀
Sri Lanka mnie zachwyciła, jej mieszkańcy również. Choć nie wszyscy się w tej opinii ze mną zgadzają, a ja w tym momencie mam na myśli kwestie nie związane z pieniędzmi i naciąganiem. Chodzi mi o poczucie obcości i traktowanie jak małpę w zoo, a raczej ich brak. Chociaż Lankijczycy są specyficzni i inni, mi wydali się przyjaźni. Taką Sri Lankę poznałam i taki obraz Sri Lanki chciałabym przekazać innym.
A Ty co myślisz o Sri Lance i jej mieszkańcach? Byłeś/byłaś tam, a może tylko słyszałeś/aś? Może byłeś/aś w innym kraju, o którego mieszkańcach możesz powiedzieć to, co ja o Lankijczykach? A co z kobietami, które prowokują w podróży? Podziel się swoją opinią w komentarzu!
Hej Hanno!
Az dziwne, ze podrozujesz tak duzo, bo wypowiadanie sie na temat czeszki uwazam co najmniej za niesmaczne-jak pokazuje cipke to niech sie nie dziwi, ze jest zaczepiana?
To troche jak mowienie, ze tak jak sie ubralas w miniowke nakazuje innym i przyzwala na gwalty.
Przemyslalabym jeszcze raz to co napisalas, bo ja rowniez bardzo duzo podrozuje, parenascie razy bylam juz w Azji, na Sri lanke lece niedlugo, ale na Twojego bloga juz nie zajrze!
Pozdrawiam i zycze sukcesow
Wypowiem się w ten sposób – Twoje myślenie jest bardzo europocentryczne, wręcz neokolonialne. U nas jest edukacja seksualna (pomijam fakt dzisiejszych problemów z reformą szkolnictwa w Polsce) i właśnie takie stwierdzenia są dla wszystkich oczywiste – że kobieta może ubierać się jak chce i gwałt nigdy nie jest jej winą, tylko gwałciciela. I tak właśnie powinno być i z tego powodu cieszę się, że urodziłam się w Europie!
Ale reszta świata to nie Europa. Wpisz w google frazę „world statistics about sexual education and rape” i wyskoczy Ci kilkanaście, o ile nie więcej artykułów naukowych na temat związku pomiędzy edukacją seksualną a liczbą gwałtów. W krajach takich jak kraje europejskie, USA, Kanada, Australia i Nowa Zelandia, gdzie edukacja seksualna jest mniej lub bardziej na porządku dziennym (bo również uwarunkowania kulturowe na to pozwalają), gwałtów jest statystycznie o wiele mniej. Reszta świata niestety ma jeszcze sporo do nauczenia się. I nie jest to moja prywatna opinia, ale dowody w postaci statystyk i artykułów naukowych.
Jak to ma się do mojej opinii o Czeszce? Otóż, jeśli pokazujemy swoją nagość i seksualność w krajach, które ogólnie rzecz ujmując nie są na to przygotowane, to potencjalny lokalny świadek nie myśli sobie „o, pani jest nago, to jest normalne”, tylko skupia się na tym jak wyładować swoje napięcie seksualne. Czy zrobi to z żoną, czy może z przypadkową napotkaną na drodze kobietą? Możemy się tylko domyślać.
Dlatego jeśli jako kobiety podróżujemy do krajów o innych uwarunkowaniach kulturowych, to nie stawiajmy siebie na pierwszym miejscu -jestem Europejką, nie masz prawa mnie dotknąć, bo to molestowanie/gwałt. Ok, w Europie tak myśl, popieram. Ale gdy nie jesteś w Europie… to nie jesteś w Europie. Koniec wywodu.
Mam nadzieję, że znalazłaś blogi, które spełniły Twoje oczekiwania pod kątem wypowiadania się o równości na świecie, który nie jest i nigdy nie będzie równy. Pozdrawiam! 🙂
Niektórym ludziom nie pomagają ani statystyki, ani podróże. Po przeczytaniu tego komentarza aż ręce mi z wrażenia opadły…Trzeba szanować wrażliwość ludzi i kulturę w krajach, które odwiedzamy. Przeciwne stanowisko oznacza ignorancję, a ta jest zaproszeniem do kłopotów, poza tym nie świadczy dobrze o kulturze podróżującego.
Chyba niewiele z tych podróży wyniosłaś! To się nazywa ignorancja !
Cześc Hanno! Bardzo mi się na Twoim blogu podoba:) Wyjazd na Sri lankę planuję i jako podróżującą zwykle solo blondynka szczególnie ten post mnie zainteresował. Pytanie- widzę że na zdjęciach miewasz krótkie spodnie i bluzki na ramiączkach- czy na Sri LAnce taki strój jest OK? Sporo jeździłam po Azji, staram sie zawsze dopasowac do otaczającej mnie kultury i np w Indiach chodziłam glównie w lokalnych Salawrach, więc teraz się zastanawiam czy jest sens pakować szorty (takie turystyczne a nie w rodzaju Britney Spears;) Pozdrawiam serdecznie i dzieki wielki za tego bloga! Dominika
Sri Lanka jest dużo łatwiejsza w podróżowaniu niż Indie, szczególnie dla kobiet. Poza tym jest też tak bardzo turystyczna, że taki ubiór nie razi nikogo, oczywiście nie noszę na Sri Lance szortów, które ledwo zakrywają pośladki 😉 Oczywiście wchodząc do świątyń trzeba się odpowiednio zakryć, ale na co dzień taki ubiór jest ok.
Bardzo dziękuję za miłe słowa o blogu, staram się! 🙂
Dziękuję bardzo za odpowiedź! Pakuję więc moje zdziadziałe (pardon, znoszone z miłością) northface’y:) pozdrawiam serdecznie,
witam
kolega poprosił mnie bym kupiła coś Polskiego dla jego rodziny z Sri Lanki .Może ty mi coś podpowiesz…
ja bym pewnie kupiła coś do domu z polskim akcentem, np. firanki lub obrusy takie z cepelii 🙂 Lankijczycy lubią takie rzeczy 😉
Moze jakies fajne goralskie skorzane sandaly:-)
Haniu, ciekawy post! Jesteś taka szczera, otwarta i bezpośrednia! 😉 …a temat z Czeszką mnie rozbroił..
Dziękuję! Staram się 😉
Dziewczyny, ja nigdy Nie bylam w podobnym kraju sama . Choc znam troche Azje, ale zawsze podrozowalam z kims. Na Sri Lanka Mislam jechac z moim partnerem , ale do wiedzialam sie wlasnie Ze Nie takiej kobiety szukal .. Postanowilam Wiec pojechac sama, moze Chce troche uciec . Czy to jest dobry kierunek Na ucieczke Od zycia? Jestem blonynka, ponoc atrakcyjna. Ludzie nawet w UK gap is sie Na mnie.
Hej Marta, przede wszystkim – nie uciekaj od życia. Gdziekolwiek pojedziesz zabierzesz je ze sobą, ze swoimi wszystkimi doświadczeniami. Ale uważam, że warto jechać solo, żeby spojrzeć na problemy z dystansu. A Sri Lanka jak najbardziej się do tego nadaje. Powodzenia! 🙂
hej Haniu:) Bardzo podoba mi sie Twoje opisywanie szacunku do siebie samej i do innych kultur. Za tydzien przede mna wyprawa na SriLanke i powiem szczerze, doczekac sie nie moge!:) Super wszystko opisujesz i moje obawy zostaly rozwiane. Nie naleze do kobiet obnoszacych sie swoim atutami i nie prowokuje. Mam nadzieje, ze nie spotkam sie z nieprzyjemnymi zachowaniami ze strony mezczyzn. POzdrawiam z Singapuru, gdzie obecnie mieszkam!!
Hej Ago! Dzięki za komentarz! Miłego pobytu na Sri Lance, mam nadzieję, że Ci się spodoba!
PS. Będę w Malezji od grudnia chyba przez 2-3 miesiące i zamierzam odwiedzić Singapur! Odezwę się!!! 🙂
Masz świętą racje z tym dostosowaniem się do zwyczajów miejscowych ,na pewno to pomaga , aczkolwiek też nie w pełni rozwiązuje problem „zaczepek”. W tym roku byłam pierwszy raz sama na Sri Lance , mimo , iż chodziłam w dłuższych spódnicach , zero wyzywających dekoltów ,spacerując po mieście byłam wciąż zaczepiana , w większości nie były to jakieś nachalne zaczepki , jednak było to męczące. Miałam okazję też trochę pojeździć lokalnymi autobusami , tu spotkałam się np. z miłym zaskoczeniem , ustępowano mi miejsce przy kierowcy by było mi wygodniej , zdarzyło mi się jechać też w ścisku , jednak nikt mnie nie obmacywał ani nie okradł , czego się trochę obawiałam. W lokalnych autobusach byłam zawsze jedyną turystką co widocznie wzbudzało zdziwienie , zapewne ogólnie turyści używali tuk-tuk , autobusy które jadą 2h- 30 km , bez klimatyzacji i nieraz na stojąco , są naprawdę wielkim wyzwaniem dla cierpliwości i wytrzymałości , jednak na pewno warto , bo takich przeżyć nie będziemy mieć w Europie. Co do cen autobusów płaciłam ceny takie samy jak lokalni mieszkańcy . Jeśli jednak chodzi o tuk tuk czy taxi( zdarzyło mi się jechać taxi z lotniska Hambantota do Tissa) ceny mają mocno zawyżone , więc była to dla mnie naprawdę ostateczność i nieraz zdarzyło mi się im mniej grzecznie odpowiedzieć , iż nie jestem bogatą turystką z USA czy Niemiec i muszę szukać bardziej ekonomicznych opcji podróżowania..co wywoływało dość szyderczy uśmiech na ich twarzach.
Oj tak, kierowcy tuk tuków też nie raz zaleźli mi nieźle za skórę i chętnie to opiszę przy najbliższej okazji!
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! 🙂
Cześć Hanna,
Moje doświadczenia są podobne. Gdyby nie kierowca, który dbał o moje bezpieczeństwo podczas pobytu pewnie bym się nie odpędziła od autochtonów – tak jak Ty.
W moim przypadku na słowo „poland” mieszkańcy potakiwali na znak, że wiedzą o co chodzi. Jednak w oczach widziałam niepewność i zmieszanie 🙂
Coś z kultury brytyjskiej im jednak zostało.
Pozdrawiam serdecznie!
Hej, dziękuję za komentarz! 🙂 Faktycznie, to niepewne spojrzenie też się pojawiało w moim przypadku! 😀
Wracam myślami do Sri lanki i faktycznie – nikt mnie tam nie zaczepiał i nie dotykał moich włosów. Przynajmniej nie było to uciążliwe, jak przy końcówce pobytu w Wietnamie, gdzie miałam dosyć ciągłego dotykania moich włosów, dłoni i policzków.. A że Holland, a nie Poland 🙂 Cała Sri Lanka 🙂
Pozdrawiam!
Cieszę się, że ktoś podziela moje doświadczenie! Bo już myślałam, że to tylko ja miałam jakieś niebywałe szczęście! 🙂
Miałaś chyba wyjątkowe szczęście, tak jak zresztą już rozmawiałyśmy 🙂
Pomijając już kwestie finansowe, kiludziesięciokrotnie droższe bilety dla turystów niż lokalsów, standardowo podwójne stawki w tuk-tukach czy kłamanie prosto w oczy, że gdzies się dojedzie tylko taksówką, to był też element ludzko-niefinansowy.
Szybko nauczyłam się, że w lankijskich autobusach, która prawie zawsze są super zatłoczone, nie należy siadać z brzegu. Bo to miejsce idealnie sprzyja ocieraniu się w najlepsze. Jest tłok, na wąskim przejściu dwie osoby w jego szerokości i przeciskający się konduktor. Więc taki jeden z drugim, niby przypadkiem, a całkiem świadomie ociera co „cenniejsze” części ciała o moje ramie. Pozycja stojąca jest odrobinę bezpieczniejsza, ale również średnio przyjemna. Propozycje małżeństwa, wspomniane przez Emi „babe” co kawałek. I nie, nie jestem turystką z przykładu. Moje najkrótsze spodnie są za kolano, a na plaży na północy kąpałam się w długiej bluzce.
I tak jak w Tajlandii, Laosie czy w Japonii (w której ponoć molestują w metrze) z chęcią wrócę, bo jestem zachwycona ludźmi, tak na Sri Lance moja noga raczej ponownie nie postanie. A szkoda, bo kraj jest piękni. Ludzie – niekoniecznie.
Naprawdę, mam wrażenie, że byłyśmy na dwóch różnych Sri Lankach 😉
co do tuk-tuków, kierowców i zawyżania cen, o tym też przymierzam się napisać, ale jednak „normalni” mieszkańcy, a nie ci żyjący z turystów, wydali mi się naprawdę przyjaźni…
Haha, uwielbiam dubajski kicz;-) ale milo tam sie znalezc od czasu do czasu. Co do podrozy – wielu ludzi (nie tylko kobiet) nie ma wyczucia na co wolno sobie pozwolic. Ja tez uwazam, ze w krajach Azjatyckich (i wielu innych) grunt to skromnosc i umiar.
I niestety oni wszyscy też wpływają na naszą opinię 🙁
Wiele z przedstawionych przez Ciebie sytuacji potrafi spotkać nie tylko kobiety podróżujące samotnie, ale nawet z kimś. Gdy byliśmy w Indiach z Magdaleną, pomimo tego, iż była ubrana w odpowiedni sposób, od czasu do czasu (szczególnie w Delhi), słychać było jakieś komentarze, ktoś chciał robić zdjęcia zbyt nachalnie. A ja miałem 24-godzinną rolę ochroniarza! Pozdrawiam!
Ech, Indie. Jakoś wcale mnie tam nie ciągnie przez ludzi… :/
W Indiach spędziłam 3 tygodnie, na południu, Chennai i okolice. Służbowo / turystyczny wyjazd. Przed wyjazdem spotkałam się ze stwierdzeniem, że w Indiach albo sie zakochasz albo je znienawidzisz raz na zawsze. Ja się zakochałam. Ludzie przemili. Owszem wzbudzaliśmy lekkie zainteresowanie jako biali ludzie,ale na zasadzie ciekawych spojrzeń. Żadnych niemiłych zaczepek. Raz w jednej jednej świątyni, dość liczna rodzina napotkana tam, bardzo chciała uścisnąć nam dłoń. Wszyscy bez wyjątku podawali nam reke z wielkimi uśmiechami i radością. Ponoć dotknięcie białego człowieka przynosi szczęście. Było to bardzo sympatyczne. I fajne zdjęcia mam z tej „akcji” 🙂 Często też zdarzało się,w czasie wycieczek , że byliśmy pytani o zrobienie sobie zdjęcia z lokalsami,:) ale zawsze grzecznie i miło 🙂 Pozdrawiam serdecznie i polecam południe Indii:)
Hej Justyna! Wiesz, że od napisania tego mojego komentarza minęło trochę czasu, w międzyczasie byłam w Nepalu i… jestem już bardzo gotowa na Indie! Mam nadzieję, że się uda w przyszłym roku! 🙂 Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! 🙂
No właśnie, to się rozbija o szacunek i wyczucie… czytałam Twój wpis i oczy coraz szerzej otwierałam.
Ewa, nie spotkałaś się z czymś takim na żywo? Bo ja z przerażeniem stwierdzam, że to coraz powszechniejsze zachowanie…
Haniu, super post!
Ja sama pamiętam moją pierwszą taką prawdziwą podróż solo, ba, trudno nie pamiętać, jeśli odbyła się w marcu tego roku 😉 Pojechałam do Malezji, w której jest większość muzułmańska i też nie miałam problemu dostosować się do ich kultury. Ba, uważam podobnie jak Ty, że świecenie tym czy owym jest po prostu oznaką braku szacunku dla ich kultury. Dlatego zawsze mam w podróży niezastąpione szarawary, alladynki, czy jakby je tam zwać, a kuse szorty zostawiam na europejskie plaże.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Kamila, dziękuję za miłe słowa! 🙂
Mam nadzieję, że jeśli będziemy o takich rzeczach pisać, to chociaż kilka osób zauważy problem i weźmie sobie ten szacunek dla innych kultur do serca!
Historia z Czeszką mnie przeraziła…:-/ Nie cierpię takich sytuacji i absolutnie zgadzam się z Tobą, że podróżując trzeba być świadomym, jak bedziesz postrzegana – w innej kulturze, innym środowisku. Moja koleżanka podróżowała po Syrii (tylko żeńskie towarzystwo) w czadorze. Hardkorowo, ale bardzo sobie chwaliła ten wyjazd – świety spokój i zero zaczepek 🙂
Dobrze, że mój kontakt z nią był tylko przez 20 minut i więcej jej nie widziałam, bo nie chciałabym raczej, żeby postrzegali mnie przez jej pryzmat…
Po Bliskim Wschodzie też podróżowałabym w czadorze, już mnie raz w Izraelu wywlekli z kościoła składając oferty matrymonialne, a nie chciałabym znowu tego przeżywać. 😉
To ciekawe! Ja mam inne doświadczenia, ze Sri Lanki pamiętam spore zainteresowanie chłopaczków moją białą skórą. Nie takie na szczęście jak w Indiach, ale było. Szczególnie w Colombo chłopcy (bo na ogół to byli tacy gówniarze raczej) byli mega nachalni. Nie eksponowałam za dużo ciała, blond włosów też nie mam, a nasłuchałam się tych „sexy babe” trochę :/
Na jednej z północnych plaż zostałam wręcz bezczelnie obmacana w towarzystwie mojego przybranego 'męża’. http://emiwdrodze.pl/sri-lanka/miedzy-bogiem-a-dziwka/
P.S. Pierwszy raz w kontakcie z tym gorącym ręcznikiem też zgłupiałam 😀
Serio? Kurde, a może ja tak świetnie opanowałam sztukę olewania, że nawet nie zarejestrowałam tej nachalności? 😀