fbpx

O mnie

Cześć!

Nazywam się Hania Sobczuk i jestem autorką bloga Plecak i walizka, który tworzę już od 2010 roku (serio, większość mojego dorosłego życia! :O ).

Zakładając blog, miałam cichą nadzieję, że pomoże mi on spełniać moje największe marzenie — aby podróże i pisanie były moim sposobem na życie. I tak, to się udało! Choć nie spodziewałam się, ile dodatkowych możliwości i okazji do działania przyniesie mi przez lata to moje blogowanie…

Ciekawi Cię, jak doszłam do tego miejsca? Przeczytaj moją historię!

hanna sobczuk plecak i walizka

w Granadzie; fot. Kinga Madro

Dawno, dawno temu, na początku mojej przygody z blogowaniem, byłam zupełnie inną osobą. Nie wiedziałam, czego chcę od życia, nie umiałam słuchać własnej intuicji i potrzeb, miałam poczucie, że nie jestem tam, gdzie chciałabym być.

Kiedy teraz myślę o tym, że pracowałam na etacie, w przypływie zdrowego rozsądku poszłam na studia na… prawo, a nawet mam za sobą epizod z małżeństwem, to odnoszę nieodparte wrażenie, że to historia jakiejś obcej Hanny, tak bardzo odległej mentalnie od tej, którą jestem dzisiaj.

Ale hej! Miałam wtedy 20-parę lat! Teraz wiem, że ten wiek jest po to, żeby właśnie próbować i szukać własnej ścieżki. Jeśli więc jesteś na tym etapie, to zachęcam Cię do przeczytania jednego z najważniejszych dla mnie życiowych wpisów: Rozmowa ze sobą z przyszłości, czyli o samoakceptacji. Jest to zapis bardzo inspirującej rozmowy z przypadkowo poznaną w Wietnamie podróżniczką, Debrą. Ta konwersacja to był mój mentalny gamechanger. Ale, ale, wyprzedzam nieco fakty. Wróćmy do mojej historii.

podczas przejścia wybrzeża Bałtyku

Oczywiście, mimo tego, że mentalnie jeszcze szukałam mojej życiowej drogi, to podróży już wtedy mi nie brakowało. Dziś z sentymentem wspominam te kilka tysięcy kilometrów autostopem po Laponii czy z Gruzji i Armenii przez Turcję do Polski, a także dwa miesiące spędzone w Izraelu i Jordanii!

Przełomem był mój pierwszy solo trip z plecakiem poza Europę – na Sri Lankę w 2014 roku. Do tej pory pamiętam stres, bo przecież pierwszy raz to zawsze pierwszy raz! Tak się jednak złożyło, że zakochałam się w Cejlonie i chciałam tę wyspę pokazać całemu światu! Zaczęłam pisać na blogu o Sri Lance jak szalona (ba, nawet pracę dyplomową o niej obroniłam, bo w końcu rzuciłam to prawo dla turystyki). To natomiast otworzyło mi mnóstwo możliwości — na przykład napisałam o niej przewodnik dla wydawnictwa Pascal.

W międzyczasie zrozumiałam, że etat i sztywne godziny pracy nie są dla mnie i rzuciłam tę stabilną ścieżkę dla freelancerki – zaczęłam pisać zarobkowo i pracowałam jako pilot wycieczek. Jednak to wszystko to było dla mnie za mało. Czułam, że w Polsce się duszę, że chcę pobyć z dala od tego, co mi znane i wygodne, żeby po prostu usłyszeć swój własny głos, bez złotych, bezpiecznych rad.

A poza tym czekał na mnie wielki świat i chciałam go zobaczyć! I ciągle zastanawiałam się, jak blog może mi w tym pomóc.

próbowanie nowych smaków w Wietnamie

 

W końcu nadszedł moment, że nie wytrzymałam. Nie chciałam już dłużej czekać i się zastanawiać. Chciałam coś zmienić. Więc w lipcu 2016 roku z biletem w jedną stronę i tysiącem dolarów w kieszeni wsiadłam w samolot i poleciałam do Azji.

Po raz kolejny trafiłam na Sri Lankę, a potem na Filipiny, do Malezji, Singapuru, Laosu i Nepalu. Na przemian podróżowałam i pracowałam w hostelach, a przy okazji rozwijałam blog. Po 8 miesiącach tułaczki zamieszkałam w Wietnamie, w Sajgonie, gdzie przez rok uczyłam angielskiego. W tym czasie zjechałam Wietnam wzdłuż i wszerz i zostawiłam tam również kawałek serca. Jak się domyślacie, Wietnam też ciągle opisuję na blogu!

Dzięki temu wyjazdowi przełamałam swoje lęki i powiedziałam sobie, że MOGĘ WSZYSTKO i postanowiłam żyć tak, jak JA chcę. Nawet wytatuowałam sobie moje życiowe motto na przedramieniu: Real life starts where fear ends. (Prawdziwe życie zaczyna się tam, gdzie kończy się strach)

W Wietnamie również zrozumiałam, że lubię powolne podróżowanie, najlepiej z mieszkaniem na miejscu. Mam wtedy wystarczająco dużo czasu, żeby lepiej poznać dany kraj i jego kulturę (oraz lokalne smaczki, które można spostrzec tylko dzięki życiu w innej rzeczywistości). 😀

 

w Granadzie; fot. Kinga Madro

W marcu 2018, po 19 miesiącach w Azji wróciłam do Polski. Nie zagrzałam jednak długo miejsca w kraju i przeprowadziłam się do Granady w Hiszpanii, gdzie mieszkałam prawie 2 lata. Tam kontynuowałam realizację mojego marzenia o łączeniu podróży z pisaniem.

Oraz powoli opisywałam Granadę na blogu. Cóż tu dużo mówić, ona również skradła moje serce i śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie oraz zdecydowanie najpiękniejsze miasto w Europie! Cała Andaluzja zresztą bardzo mnie urzekła i miałam taki cel, aby i ją szczegółowo opisać na blogu, jednak wybuch pandemii mocno pokrzyżował moje plany.

Do Polski wróciłam w czerwcu 2020. Jak się łatwo domyślić, mój blog podróżniczy zaliczył mocny kryzys, co spowodowało u mnie wielki stres, a to odbiło się też na moim zdrowiu fizycznym i mentalnym. Ale wszystkie moje życiowe doświadczenia nauczyły mnie, że jestem silna i mam ogromną determinację do działania i osiągania moich celów, dlatego się nie poddaję i odradzam niczym feniks z popiołów.

podczas przejścia Szlaku Orlich Gniazd

Obecnie mieszkam w Poznaniu i podróżuję w miarę możliwości. Złapałam bakcyla na długodystansowe szlaki piesze w naszym kraju (mam za sobą przejście wybrzeża BałtykuSzlaku Orlich Gniazd, a w planach kolejne!).

Wiem, że „moje” kierunki jeszcze wrócą i dalej będę Wam pokazywać Wietnam, Andaluzję, wrócimy na Sri Lankę i odwiedzimy mnóstwo nowych miejsc w Polsce, Europie i na świecie.

Tymczasem zapraszam Cię do zaobserwowania mnie tam, gdzie pokazuję moje podróże na bieżąco (gdy akurat jestem w podróży ofkors):

Mam nadzieję, że pozostaniemy w kontakcie. Do zobaczenia gdzieś w świecie! 🙂

~ Hania Sobczuk

 

ponownie w Granadzie; fot. Kinga Madro

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *