Safari w Parku Narodowym Yala było jednym z najlepszych doświadczeń podczas mojej podróży po Sri Lance i pierwszym safari w moim życiu. Polecam to doświadczenie każdemu, więc jeśli planujecie wkrótce wybrać się na Sri Lankę, koniecznie umieśćcie Yala na swojej liście must-do.

Nazywam się Hania Sobczuk i od ponad 10 lat jestem związana zawodowo ze Sri Lanką. Regularnie wracam na wyspę prywatnie, a także jako pilot wycieczek. Do tego pomagam turystom w organizacji ich wyjazdów na tę piękną wyspę. Na podstawie mojego wieloletniego doświadczenia napisałam też bardzo praktyczny przewodnik po Sri Lance, dzięki któremu przygotujecie swój wymarzony wyjazd.

Na blogu oczywiście znajdziecie też inne wpisy ze Sri Lanki. Sprawdźcie, co warto zobaczyć na Sri Lance, a także kiedy najlepiej jechać na Sri Lankę. Przeczytajcie mój wpis o naciąganiu, żeby go uniknąć, oraz gdzie najlepiej zobaczyć słonie. Zachęcam też do odwiedzenia Lwiej Skały w Sigirii oraz ruin miasta w Polonnaruwie!

Safari w Yala – czy warto?

Na wyspie znajduje się wiele parków i rezerwatów, ale Yala jest zdecydowanie najlepszy (a przynajmniej tak twierdzą tubylcy), choć też przez to bardzo turystyczny. Nic dziwnego, w końcu może poszczycić się największym zróżnicowaniem gatunków zwierząt. Doliczono się tam 215 gatunków ptaków (co czyni Yala jednym z 70 IBA – Important Birds Area – na wyspie) oraz 44 gatunków ssaków, wśród których najbardziej pożądany jest lampart. Nie jest łatwo go wypatrzyć, ale większość safari kończy się sukcesem. Być może wpływ na to ma największe na świecie zagęszczenie populacji tego wielkiego kota? 🙂

Safari można zarezerwować w niemal każdym miejscu noclegowym w Kataragamie i Tissamaharamie. Wystarczy, że wspomnicie o tym podczas rezerwacji zakwaterowania. Cena całodniowego safari obecnie (na sezon 2024/25) to ok. 75 USD / osobę, jeśli w grupie są 4 osoby. Cena uwzględnia zarówno jeepa z kierowcą, jak i bilet wstępu do parku.

Postaram się Was nie zanudzać tekstem, bo safari najlepiej jest pokazać niż opisać, ale kilka słów wtrącę. 🙂

Do parku wyruszyłyśmy z samego rana. Wybrałyśmy opcję krótszego safari, które kończyło się koło południa, głównie ze względu na koszty, o których więcej napiszę na końcu. Jeśli jednak będziecie w większej grupie, to wybierzcie się na safari całodniowe – popołudniu zwierzęta zbierają się przy wodopojach, co daje lepsze szanse na obserwację. Co wcale nie znaczy, że safari półdniowe będzie nudne!

orzeł o wschodzie słońca 🙂

Jak już wspomniałam, najliczniej w Yala występują ptaki. Tutaj warto zdać się na wprawę kierowcy-przewodnika, który często potrafi wypatrzeć gdzieś w gęstwinie małą papużkę czy daleko siedzącego orła.

wojownik indyjski (w sensie, że tak się nazywa :D)

Albo koguta… To znaczy kura cejlońskiego nazywanego również cejlońskim kurem dżungli. Od naszych kogutów różni się tym, że… mieszka w dżungli i wspina się na drzewa, a lęgi zaobserwowano nawet 3-4 metry nad ziemią w gniazdach ptaków drapieżnych. Taki to cudaczek. A ponieważ występuje tylko na Sri Lance, jest tam ptakiem narodowym. Większość państw wybiera orła, Sri Lanka koguta. Ups, przepraszam. Kura dżungli. 😉

cejloński kur dżungli

Pawie też są.

pawica z pawiątkami 🙂

Poza tym na zbiornikach wodnych można zaobserwować mnóstwo ptaków brodzących.

dławigady indyjskie (z czarnymi skrzydłami) i czaple nadobne

kleszczak azjatycki

czapla rafowa (chyba?)

A skoro o wodzie mowa, to nie może zabraknąć krokodyli!

krokodyl błotny

Poza tym w parku na każdym kroku można spotkać dziki…

daj!

… jelenie aksis…

… i bawoły indyjskie.

Największymi zwierzętami w Yala są oczywiście słonie.

mały słonik przy drodze

i nawet ma malutki cios! 🙂

Słonie mogą być największymi zwierzętami w parku, ale jednak największą atrakcją są lamparty. W Yala jest ich 300-350, a w samym bloku I (park podzielony jest na części – bloki), który jest najbardziej popularny wśród turystów, znajduje się 25 osobników. Jedyną niedogodnością w podziwianiu tych pięknych wielkich kotów są inni turyści – kiedy ktoś zauważy lamparta, daje znać innym i w efekcie na miejscu robi się dość tłoczno. Ale na to chyba nic się nie da poradzić…

kierowca pokazuje ślady lamparta na drodze

w oczekiwaniu na wielkiego kota

piękność!

Ale najwyraźniej obecność ludzi zupełnie lampartom nie przeszkadzała, bo bawiły się w najlepsze. Do tego Sandun, który wybrał się z nami na safari, powiedział, że widział je już wiele razy, ale pierwszy raz tak blisko i to do tego aż dwa! Mieliśmy wielkie szczęście. 🙂

berek!

Chociaż nasze safari w Yala trwało krótko (trzeba wrócić na Sri Lankę!), jestem bardzo zadowolona, że się na nie wybrałam. Nie ma większej frajdy od siedzenia w jeepie pośrodku buszu i wypatrywania zwierzaków między krzakami! Są emocje, jest adrenalina… I już nigdy więcej nie pójdę do zoo! 🙂

Czy podczas swojego pobytu na Sri Lance wybrałeś/łaś się na safari do Yala? A może brałeś/aś udział w safari w jakimś innym kraju? A jeśli to doświadczenie ciągle jeszcze jest przed Tobą – co najbardziej intryguje i zachęca Cię, żeby tego spróbować?

A na koniec jeszcze małpki. 🙂

hulman zwyczajny

makak manga

zdziwienie 😀