Mało brakowało, a wcale nie dotarlibyśmy do skalnego miasta w Wardzi. Gorzej – odpuścilibyśmy je świadomie. Po powrocie z Armenii, Gruzja przywitała nas bardzo nieprzyjemną pogodą, o czym pisałam już wcześniej, i w tamtym momencie marzyliśmy jedynie o wylegiwaniu się nad morzem. Dodatkowo byłam przekonana, że i tak nic nie pobije jordańskiej Petry, w której kiedyś byłam. Ale zbieg okoliczności sprawił, że wylądowaliśmy przy zjeździe z głównej drogi do Wardzi, a pogoda się bardzo poprawiła. No, to czemu by nie skorzystać?
Później byliśmy bardzo zadowoleni, że sprawy przybrały taki obrót, ponieważ skalne miasto w Wardzi jest jednym z najciekawszych zabytków w Gruzji (chociaż nie umywa się do Petry, ale to zupełnie dwie różne idee) i będąc w tym kraju po prostu trzeba je zobaczyć. Nic dziwnego, że razem z nami było kilka wycieczek (szczyt sezonu, niestety…), w tym jedna z Polski. Na szczęście kompleks jest na tyle duży, żeby uciec od tłumu.
Łatwiej mówić o kompleksie w Wardzi „miasto”, chociaż nie przypomina zupełnie znanych nam miast. Nie ma tu ulic ani budynków, a całość składa się z jaskiń połączonych ze sobą systemem tuneli. Z daleka wygląda jakby jamy zwierząt w skale, a od środka przypomina mrowisko. Wydrążone zostało w miękkim tufie masywu Eruszeti na wysokości 1300 m n.p.m., tuż nad kanionem rzeki Mtkwari.
Historia skalnego miasta
Budowę kompleksu rozpoczęto za panowania króla Jerzego III (1156-1184), a ukończono pod rządami jego córki, królowej Tamary (1184-1213), która uczyniła z miasta klasztor. Oznacza to, że skalne miasto w Wardzi liczy ponad 800 lat, a trzeba wiedzieć, że wtedy na tych terenach takie konstrukcje były bardzo popularne. Najstarsze jest skalne miasto Upliscyche (w którym nie byliśmy, niestety) położone jakieś 10 km od Gori – zostało założone około 500 lat przed naszą erą. Mnóstwo też wydrążonych w skałach „dziupli” widzieliśmy we Wschodniej Turcji tuż przy granicy z Armenią.
W czasach największej świetności system tuneli w Wardzi ciągnął się na dystansie 500 m i liczył około 3 tysięcy sal połączonych ze sobą przejściami na 19 kondygnacjach, a wszystko to ukryte było pod ziemią. Znajdowały się tu pomieszczenia mieszkalne, stajnie i obory, piekarnie, 25 piwnic do przechowywania wina (odgrywało ono kluczowe znaczenie w handlu), spichlerze, pokoje z księgozbiorami, a także 13 kościołów. Na co dzień klasztor zamieszkiwało 2 tysiące mnichów, ale w czasach zagrożenia mogło się tutaj pomieścić do 60 tysięcy ludzi! Dla takiej liczby ludności trzeba było zgromadzić ogromną liczbę wody pitnej, co było możliwe dzięki skomplikowanemu (i bardzo nowoczesnemu, jak na tamte czasy) systemowi rynien, którymi woda spływała do zbiorników. Źródła podają, że Wardzia była bardzo bogata, a kościoły przyozdabiano złotem, srebrem i szlachetnymi kamieniami.
W 1283 roku tę część Gruzji nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, na skutek którego do rzeki osunęło się 2/3 masywu. Odsłoniło to Wardzię, co w 1551 roku wykorzystali Persowie – wymordowali wielu mnichów i zrabowali wszelkie kosztowności. Ostatecznie miasto opustoszało w 1587 roku, kiedy te ziemie zajęli Turcy, a ponownie zostało zamieszkane przez garstkę mnichów w latach 70. XX wieku. Wtedy też rozpoczęto prace renowacyjne, niestety przy pomocy dużej ilości betonu. W 1998 roku obfite deszcze spowodowały zawalenie się kolejnego fragmentu kompleksu, który został odbudowany.
Dzisiaj możemy oglądać tylko 1/5 tego, co kiedyś tworzyło Wardzię, ale i tak robi to ogromne wrażenie. Wąskie przejścia, strome tunele, wytarte i wymyte przez wieki schody… Kompleks wewnątrz jest niesamowity, weszliśmy w któreś z przejść gdzieś na dole, kilka razy skręciliśmy, wdrapaliśmy się po drabinkach, później znowu zeszliśmy, weszliśmy, skręciliśmy i… okazało się, że znajdujemy się zupełnie po drugiej stronie miasta, na dodatek kilkanaście metrów wyżej! Świetna zabawa, ale będąc np. z dziećmi lepiej nie spuszczać ich z oczu – w kilku miejscach okazało się, że pomieszczenie kończy się niezabezpieczonym balkonem…
Zdecydowanie Wardzia należy do naszych najlepszych wspomnień z Gruzji i polecamy ją wszystkim bez wyjątku!
Wardzia – wskazówki:
Wstęp:
3 lari, dla studentów 1 lari (my mieliśmy legitymację ISIC)
Dojazd:
Z Achalcyche do Wardzi kursuje marszrutka o 10.30, powrotna jest o 15.00.
Koszt taksówki to 40-50 lari w dwie strony. Kierowca najlepiej, żeby poczekał minimum 2 godziny.
Przy kasie można zostawić duże plecaki, których pilnują pracownicy (my tak zrobiliśmy). Nie ma możliwości zwiedzania miasta z plecakami ze względu na bardzo wąskie i niskie korytarze (często trzeba się mocno schylić).
Bibliografia:
– Gruzja, Armenia i Azerbejdżan, wyd. Pascal, rok wydania 2013
– Georgia, Armenia & Azerbaijan, wyd. Lonely Planet, rok wydania 2012
– Gruzja i Armenia oraz Azerbejdżan. Magiczne Zakaukazie, wyd. Bezdroża, rok wydania 2012
Vardzia to jedno z moich ulubionych miejsc nie tylko w Gruzji, ale w ogole na swiecie. Bylam tam w marcu i bylo troche zimno, ale za to nie bylo ani jednego turysty 🙂
A ja tam bede za 14 dni . Juz nie moge sie doczekac 🙂
Z daleka wygląda trochę jak wielki kopiec termitów. Bardzo ciekawe miejsce, rzeczywiście warte zobaczenia. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam dotrzeć.