Zdecydowanie ciężko sobie wyobrazić Finlandię bez sauny – to część jej tradycji i kultury. I chociaż rozpowszechniła się ona na inne kraje Europy i świata, to skorzystanie z niej w Finlandii jest niesamowitym i oryginalnym przeżyciem.
Trudno stwierdzić, jak stara jest ta tradycja, ale pierwsze wzmianki o saunach pojawiły się w kronikach Nestora w 1113 roku. Początkowo korzystano z nich ze względu na zdrowie i higienę – przed rozwojem medycyny większość fińskich kobiet rodziła właśnie w saunach. Służyła ona też jako wędzarnia, kuchnia, łazienka. Była pierwszym budynkiem, który stawiano, gdy zmieniano miejsce zamieszkania.
Obecnie szacuje się, że łącznie w Finlandii jest ok. 1,6 miliona saun. Całkiem sporo jak na kraj zamieszkiwany przez 5 milionów osób… Każda szanująca się rodzina fińska powinna mieć w domu saunę – bo inaczej co zaproponuje swoim gościom?
Nam (a przynajmniej mi) sauna w domu kojarzy się z pewnego rodzaju luksusem. Dla Finów jest zwykłą koniecznością nie tylko ze względów zdrowotnych, ale też społecznych – to świetne miejsce na relaks po negocjacjach biznesowych, albo po prostu spotkanie z przyjaciółmi przy piwku (chociaż odradza się korzystanie z niej na kacu). Średnio korzysta się z niej raz w tygodniu – tradycyjnym dniem jest sobota.
Sauny znajdują się nie tylko w domach, ale też w hotelach, na promach, w barach, na campingach. Jedna znajduje się też w fińskim parlamencie, a nawet w kopalni w prowincji Oulu – na rekordowej głębokości 1 440 m!
Typowa sauna o oczywiście pomieszczenie z podgrzewanymi kamieniami (obecnie w miastach piece są elektryczne, ale na obszarach wiejskich pod kamieniami żarzy się drewno), bez komina, ze schodkowo ułożonymi ławkami. Wilgotność powietrza w saunie jest dosyć niska, a temperatura waha się pomiędzy 75-110 st. C. Często można znaleźć tam witki brzozowe – do delikatnego biczowania się 😀 Powoduje to rozluźnienie mięśni i lepsze krążenie. W saunie powinno się spędzać od 30 minut do 1 godziny – oczywiście czas ten należy podzielić na krótsze sesje przerywane zimną kąpielą lub prysznicem. To drugie zazwyczaj stosowane jest w miastach. Kąpiel natomiast najczęściej odbywa się w morzu, rzece lub jeziorze, nawet zimą – wtedy wykuwa się w lodzie przerębel! 😀 Przed powrotem do sauny należy jeszcze parę minut spędzić w temperaturze pokojowej.
W saunie obowiązuje odpowiednia etykieta. Ogromnym faux pas jest wejście do sauny w bieliźnie czy stroju kąpielowym, a nawet ręczniku (można jedynie na nim usiąść). Przed niektórymi saunami znajdują się nawet znaki zakazujące korzystania z nich w wyżej wymienionych strojach. Jedynie z niektórych saunach publicznych jest to dozwolone. W czasie chłodzenia się należy być okrytym ręcznikiem.
Zdarza się, że sauny podzielone są na męskie i żeńskie, jednak zazwyczaj są one koedukacyjne. Dla Finów nagość w saunie jest czymś naturalnym i nie ma podtekstu seksualnego – rodziny i znajomi korzystają z niej wspólnie, ale w miejscach publicznych sesje mogą być podzielone.
Jeśli będziecie w Finlandii i zostaniecie zaproszeni do sauny – skorzystajcie! Nie tylko dlatego, że to niesamowite doświadczenie, ale przede wszystkim dlatego, że nie wypada odmówić – takie zaproszenie to sprawa honoru zapraszającego.
Poza tym jest to możliwość najbliższego kontaktu z kulturą i tradycją tego kraju. Tradycją tak silną, że nawet Finowie na emigracji organizują sobie sauny, a fińscy żołnierze stacjonujący na misjach pokojowych potrzebują ok. 8 godzin, aby taką saunę zbudować, ogrzać i się w niej zrelaksować (w Erytrei był to jeden z pierwszych postawionych w bazie budynków).
Nasza przygoda z sauną była… hmmm… dość śmieszna. 😀
Z naszym nowym kolegą Markusem wynajęliśmy sobie w Inari domek na campingu z sauną – on zaproponował, my się zgodziliśmy, koszty podzieliliśmy na 3 osoby (wyszło ok. 38 euro na głowę). Sauna była po drugiej stronie campingu, pomaszerowaliśmy tam z ręcznikami pod pachą, zadowoleni na myśli o zbliżającym się relaksie. Mówiłam wcześniej Sebastianowi, że tradycyjnie kąpiel w saunie powinno się brać nago, ale ponieważ to była sauna publiczna na pewno skorzystamy z ręczników.
W środku zauważyłam, że nie wzięłam nic do picia, więc Sebastian wrócił do domku, a my z Markusem przygotowaliśmy się do skorzystania z sauny. Tzn. on się przygotował, bo mnie zamurowało, kiedy rozebrał się do rosołu – on stał obok, ja siedziałam, więc możecie sobie wyobrazić na wysokości czego był mój wzrok 😀 Ale przysięgam, że nie patrzyłam, byłam za bardzo zaskoczona 😀 W takim stanie zastał mnie Sebastian, który też się rozebrał i poleciał się grzać, ale ja potrzebowałam kilku dobrych chwil, żeby się przełamać i wejść do jednego pomieszczenia z nagim obcym facetem 😀 W efekcie i tak skończyłam w majtkach – dostałam comiesięcznej przypadłości kobiecej, co na pewno rozumieją wszystkie panie 😉
Niestety, między sesjami nie skakaliśmy do jeziora, tylko korzystaliśmy z prysznica, ale i tak to było niesamowite przeżycie – sauny w Polsce w ogóle nie są podobne temperaturą i wilgotnością do tych fińskich.
Mieliśmy jednak okazję zobaczyć tradycyjny skok do jeziora prosto z sauny, kiedy byliśmy w Parku Narodowym Lemmenjoki – szliśmy sobie właśnie szlakiem i kręciliśmy film, kiedy z chatki nad jeziorem wyleciało dwóch radosnych facetów, rzucili ręczniki i skoczyli prosto do wody:
Ja: – O, zobacz, tak to wygląda!
Sebastian: – Pewnie fajne przeżycie tak sobie skoczyć do lodowatej wody!
Ja: – No, na pewno fajne.
Sebastian: – Bardzo fajne.
Ja: – Wyłączyłeś kamerę czy w domu będę oglądać przyrodzenie obcych facetów?
Sebastian: – … Ups 😀
😀
upss – hahahahahahaha 🙂 bardzo dobrze sie czyta i duzo ciekawych rzeczy mozna sie dowiedziec:) az chce sie czlowiekowi podrozowac!! 😀 oby tak dalej 🙂