Jest takie hasło wśród osób, które podróżują długo i powoli, że można się gdzieś overstay, czyli zasiedzieć. A jak się zasiedzi, to stąd już prosta droga do overdo, czyli do przedobrzenia.
I ja tak miałam z Wietnamem – w pewnym momencie Sajgon, w którym mieszkałam, zaczął mi dawać znaki, że powinnam już wyjechać. Stwierdziłam, że po prostu przedobrzyłam i Sajgon daje mi do zrozumienia, że to już ten czas, żeby ruszyć dalej.
A znaki to były najbardziej absurdalne i frustrujące, jakie mogłam sobie wyobrazić. Choć nie – nikt nie byłby w stanie ich sobie wyobrazić.
Jakie dokładnie? Posłuchajcie!
Przypominam, że przed słuchaniem moich podcastów zaleca się przyjęcie porządnej dawki poczucia humoru i dystansu do świata. NIC w życiu nie jest na serio.
Totalnie rozumiem! Ja właśnie mam overdo na małej indonezyjskiej wyspie, po kilku miesiącach. Uff…dobrze przeczytać, że nie tylko ja tak mam 😀