Tak. Nadszedł wreszcie czas na ujawnienie mojej najbliższej podróży. Już dawno zapuściła korzenie na mojej bucket list (jak wiele innych), ale trzeba wreszcie to marzenie zrealizować. Jest ogromne, odważne i ambitne. Takie najprawdziwsze z najprawdziwszych.
Marzenie brzmi: wybrać się w samotną podróż gdzieś poza Europę. Więc proszę bardzo. Będzie Sri Lanka na 3 tygodnie. Zupełnie sama. Me, myself and I.
Dlaczego Sri Lanka? Dlaczego sama? Dlaczego teraz? Argumentów jest mnóstwo, ale jedna rzecz jest szczególnie ważna:
Jeśli uważasz, że jestem nienormalna, bo zostawiam męża w domu albo jak w ogóle mogę NIE CHCIEĆ jechać z mężem, to nie czytaj dalej tego wpisu. Nie oczekuję od Ciebie, że to zrozumiesz i nie chce mi się czytać komentarzy jaka to jestem niedobra (i tak wszystkie o takiej treści skasuję). Jeśli uważasz, że to nienormalne, to znaczy, że reprezentujemy dwa różne bieguny światopoglądowe i jakakolwiek dyskusja będzie jałowa, bo nikt nie przekona drugiej strony do swoich argumentów.
Są jednak osoby – i te mogą wypowiadać się dowolnie – które będą zaintrygowane albo zaniepokojone tym wyjazdem. Nie w sensie takim, że „to jest nienormalne”, ale w sensie bezpieczeństwa czy ogólnie pomysłu kobiety podróżującej samotnie. Z tymi osobami chętnie wymienię się poglądami.
No, ale do sedna.
Dlaczego sama?
Bo zawsze chciałam pojechać gdzieś sama. Lubię podróżować z mężem (i tylko z mężem – bo podróżujemy w dość specyficzny sposób, który wielu osobom nie odpowiada), ale chcę spróbować wyjazdu solo. Po co? Po to, żeby pobyć sama ze sobą, ze swoimi myślami, emocjami, zdystansować się do problemów, które są obecne w domu. Poznać siebie w nowej sytuacji, nowych warunkach.
A poza tym mam najlepszego męża na świecie. Który inny facet powiedziałby swojej żonie: zazdroszczę Ci tego wyjazdu i cieszę się, że się realizujesz. Droga kobieto, jeśli Twój mąż też tak mówi – doceń to! (Jeśli natomiast chciałabyś zrobić coś szalonego, a Twój partner Ci nie pozwala – rzuć go. Życie jest zbyt krótkie, żeby słuchać frajerów. Ja tak kiedyś zrobiłam i teraz jestem szczęśliwa.)
Nie jest powiedziane, że będę tak zawsze podróżować. Być może po powrocie stwierdzę, że nigdy więcej nie chcę nigdzie jechać sama. A być może stwierdzę własnie, że raz na jakiś czas taki oczyszczający wyjazd jest w porządku i kiedyś to powtórzę. Może nawet szybciej niż mi się wydaje.
Dlaczego właśnie teraz?
Tutaj było mnóstwo sprzecznych myśli. Przede wszystkim – jak zapewne przed każdym pierwszym razem – były obawy, czy sobie poradzę. Ale obawy to jest to, co nas hamuje przed działaniem, więc po prostu starałam się o nich nie myśleć. Kiedy sobie uświadomisz, że wszelkie przeszkody są tylko wytworami Twojej własnej wyobraźni, dużo łatwiej jest podjąć decyzję. Zaczęłam sobie powtarzać, że jeśli nie zrobię tego teraz, to mogę już nigdy nie mieć okazji. I zabukowałam bilety.
Poza tym razem z Sebastianem doszliśmy do takiego momentu, że chcemy zaprosić do naszego życia małego człowieka. 🙂 Więc zanim to nastąpi trzeba spełnić największe marzenie.
Wiosną zaczyna się już mój sezon na wyjazdy pilota wycieczek, a potem wakacje, w które chcemy wyjechać razem (bo Sebastian jest nauczycielem), a potem znowu moje wyjazdy… I kolejny rok minie.
Więc wszystko przemawia za tym, żeby jechać właśnie teraz.
Dlaczego Sri Lanka na 3 tygodnie?
Zacznę od końca – tydzień lub dwa na końcu świata to dość krótko. W 3 tygodnie już da się zobaczyć co nieco, pokontemplować, stęsknić się, a jednocześnie zmęczyć na tyle, żeby chcieć wracać do męża i do domu. Na pierwszą podróż solo to wystarczy.
A że Sri Lanka? Odpowiem szczerze: bo bilety lotnicze były w promocji. Chciałam wybrać region, który będzie ograniczony terytorialnie (wyspa nadaje się idealnie), bo dzięki temu nie będzie mnie kusiło, żeby jechać dalej. Myślałam o Zanzibarze, o którym marzę o wiele mocniej. W ogóle bardziej zawsze ciągnęła mnie Afryka, a tu się okazało, że jadę do Azji. Ale zawsze twierdziłam, że to ja muszę dostosować się do promocji, a nie ona do mnie, więc byłam elastyczna co do kierunku.
Poza tym na Sri Lance obecnie znajduje się moja koleżanka, więc pomyślałam, że miło będzie też ją odwiedzić.
Czy się nie boję?
Jeśli tak, to tego nie czuję. Być może kiedy wsiądę do samolotu albo wyląduję już w Kolombo ten strach się udzieli. Na razie jestem strasznie podekscytowana i zaintrygowana tą podróżą.
Chociaż przyznam, że informacje zawarte w Lonely Planet na początku trochę budziły mój niepokój, ale teraz raczej wywołują uśmiech na twarzy (bardziej ironiczny niż szczęśliwy, ale to zawsze uśmiech). Bardzo często bowiem mogę znaleźć informacje, że kobiety podróżujące samotnie mogą być zaczepiane, a po zmroku lepiej mieć towarzystwo. No, ale towarzystwo się zawsze znajdzie.
Bo sęk w tym, że samotne podróżowanie nie polega na tym, żeby być przez cały czas odizolowanym od świata i od ludzi. Spotyka się na swojej drodze różnych ludzi, czasem się z kimś pojedzie gdzieś dalej, czasem pójdzie pozwiedzać… Ogólnie chodzi o to, że nasze drogi się rozchodzą i krzyżują z drogami innych. Takie jest życie, tego się spodziewam.
Wyjeżdżam z Polski 17 marca, czyli za 11 dni. Wylatuję z Pragi liniami Emirates. W Kolombo będę 19 marca rano. Największa (jak dotąd) przygoda życia zbliża się wielkimi krokami, a ja już nie mogę się doczekać! 🙂 Oczywiście zamierzam z tego wyjazdu przywieźć jak najwięcej materiału do wpisów na blogu i już notesy i długopisy czekają w pogotowiu. I karty pamięci, i wszystko! Powoli czas się pakować!
Sri Lanko, zdobędę Cię! 🙂
Wow!
Rozumiem potrzebę podróżowania solo i też chcę kiedyś spróbować. Ale szczerze mówiąc wzbudziłaś mój podziw wybierając sobie tak odległy kraj i tak hmm małoznany szerszej publiczności (nie tak znany jak np. Tajlandia czy Chiny). Ja, gdybym miała teraz planować samodzielny wyjazd, wybrałabym coś nieco bliższego, np. Maroko, gdzie w razie awaryjnej sytuacji bilety lotnicze nie są liczone w tysiącach złotych albo zawsze można wrócić stopem.
Podziwiam Twoją odwagę i życzę powodzenia! 🙂
Chyba po prostu jestem tak pijana szczęściem, że nie dociera do mnie to wszystko jeszcze 😀
Ja bym te wszystkie wątpliwości miała przy kupnie biletów już 😛
tak czy siak super 🙂
prawda jest taka, że jesteśmy trochę ograniczeni naszymi wyobrażeniami, np. że nie będzie dostępu do internetu, że się nie dogadamy, że inna kultura, że sobie nie poradzę, że wszystko inne, a na miejscu się okazuje, że jest super, a nasze obawy były nieuzasadnione.
ja miałam właśnie największe obawy i strasznie się wahałam przed zakupem tego biletu, ale cholera trzeba było podjąć męską decyzję 😀
Gratuluję i podziwiam! I jak najbardziej rozumiem Twoje podekscytowanie :))) a to, że podróżujesz bez Seby nie jest wcale czymś dziwnym, wiele osób podróżuje samotnie, często z takich powodów jak Ty, więc myślę, że nie musisz się nikomu z tego tłumaczyć. Poza tym, ze względu na pracę Sebastian nie mógłby jechać z Tobą, więc tym bardziej Twoja decyzja nie powinna aż tak dziwić innych. Pozdrawiam i czekam na relacje!
Hania tłumaczyć się oczywiście nie musi, ale często ludzie myślą, że jak weźmiesz z kimś ślub to jesteś z nim od razu łańcuchem związana czy coś 😛
dokładnie! 🙂
Wow! Już nie mogę doczekać się relacji. Powodzenia na końcu świata 🙂
Wow przyznaję-szacun za decyzje! Samotna podróż nie jest może moim marzeniem, ale pewnie bym pojechała gdyby bilet był mega tani a kompana akurat brak. Ake chyba nie odważyłabym sie akurat w te rejony, niemniej jednak trzymam kciuki, życzę powodzenia i meldować mi się proszę żebym wiedziała, że żyjesz 🙂
Lubię jeździć sama – czasami trudno mi się nawet zdecydować czy bardziej lubię sama czy w towarzystwie:) – bo każda opcja to mnóstwo plusów.
Najciekawsze w samodzielnym podróżowaniu jest to, że poznaję o wiele więcej ludzi niż przy podróżowaniu z kimś. Najfajniejsze z kolei jest to, że można się obudzić rano i dopiero wtedy decydować…
W tym roku jadę sama (po latach przerwy:) ) ale na inny kontynent i nie mogę się doczekać.
Mam nadzieję, że ze swojej podróży będziesz bardzo zadowolona!
Byłam sama w Azji – w ogóle zwykle jeżdżę sama, świetna sprawa. Nie ma się czego bać, tak jest nawet lepiej 🙂
Więc teraz i ja dołączę do tego grona! Coś czuję, że mi się spodoba! 🙂
Wlasnie sie zastanawialam, czemu tak dlugo nic nie pisalas, a to juz – poznajesz Sri Lanke 🙂 Czekam w takim razie z niecierpliwoscia na Twoja relacje. Mam nadzieje, ze jestes zadowolona z podrozy i wrocisz cala i zdrowa. Z mezem czy bez – to prywatna sprawa, jak kto chce czy lubi podrozowac. Nie ma sie z czego tlumaczyc 🙂
Odwazna kobitka ja od dwoch lat wyjezdzam sama …jasne ze wolalbym z kims…;) ale zawsze wracam zadowolona;) poznaje mase ludzi zainspirowalas mnie do wyjazdu poza Europe wlasnie kupilam bilet lece w Grudniu na Zanzibar;) pozdrawiam
Super! Bardzo dziękuję za takie miłe słowa. 🙂 A Zanzibar jest też moim marzeniem, więc koniecznie podziel się wrażeniami jak wrócisz, bo w tym roku raczej mi się już nie uda! 😉
Pozdrawiam!
Oh, jakże ucieszył mnie Twój post!!! Właśnie szykuję się do samotnej podróży po Azji. Miesiąc temu wróciliśmy z meżem z Indonezji, z Sumatry pólnocnej, urzekł nas ten kraj bardzo, marzymy, by się tam osiedlić jeszcze przed emeryturą, do której daleko. Byliśmy jednak zbyt krótko, dwa tygodnie urlopu mąż miał. Po powrocie nie mogę znaleźć sobie miejsca, straciłam zainteresowanie swym blogiem, zdążyłam bowiem zamieścić trzy posty z tej intensywnej podróży (nie spodziewałam się, że przez 2. tyg. będzie nam dane tyle przeżyć), by ma tęsknota pozbawiła mnie dystansu- no dosłownie zapomniałam o tych tysiącach kilometrów, o nie zawsze przyjaznych azjatyckich lotniskach (Bangkok), o braku finansów- po prostu coraz częściej uciekałam kursorem na wyszukiwarki lotów (tak niby z czystej ciekawości:) I oto mam! Mam bilet nie wiele droższy niż wczasy w Ciechocinku! A mężów możemy sobie pogratulować, renowację auta odłożył na dalszy czas, by dołożyć mi do biletu:) Nawet do końca nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ekscytuje mnie właśnie samotna podróż, obcowanie ze swym najgłębszym jestestwem:) A ponieważ natknęłam się na Twojego bloga z tak aktualnym dla mnie postem, to pozwolisz, że go podlinkuję, by tyle nie klikać do rodziny i znajomych. No zrobiłaś to za mnie, wielkie dzięki:) PozdrawiaM
Haha, dzięki za komentarz! Polecam się i trzymam kciuki za Twoją podróż 🙂 pozdrawiam!