Koniec lipca, początek sierpnia. Najgorszy okres, żeby odwiedzić Bliski Wschód, bo żar leje się z nieba. A im bardziej teren nizinny, tym gorzej. Dlaczego więc siedzieć w górach, skoro można odwiedzić najniżej położony punkt na świecie czyli Morze Martwe?

Morze Martwe to takie miejsce, które jednocześnie kocham i go nienawidzę. Nie ma nic pomiędzy. I chociaż więcej argumentów jest przeciwko Morzu, to moja niewielka miłość to pewien rodzaj masochizmu i będę tam wracać. Po prostu lubię się umartwiać. 😉

Morze Martwe – najniższy punkt na ziemi

Z Ammanu nad Morze Martwe jedziemy taksówką. W pewnym momencie mijamy ustawiony przy drodze słup informujący, że znajdujemy się równo na poziomie morza. Ale nasza droga prowadzi w dół jeszcze długo, długo, a GPS w zegarku informuje, że ciągle się obniżamy. -50 metrów. -129 metrów. -200 metrów. -319 metrów… Kiedy dojeżdżamy na miejsce i wchodzimy na teren plaży, do lustra wody prowadzą jeszcze schody w dół. W końcu przy spokojnej tafli wody sprawdzamy, że znajdujemy się 427 metrów pod poziomem morza!

morze martwe

Lustro Morza Martwego to najniższy punkt na powierzchni ziemi, największa depresja. Mierzy ono 304 metry głębokości, więc jego dno znajduje się ok. 700 m p.p.m.! Tak naprawdę Morze Martwe jest jeziorem, do którego wpada rzeka Jordan, a także kilka innych mniejszych rzeczółek i strumieni, ale nic z niego nie wypływa. Mimo to poziom Morza Martwego stale się obniża (obecnie w tempie 1 metra w ciągu roku), ponieważ woda w tym upale nie przestaje parować.

Właściwości lecznicze Morza Martwego

Jednak sól nie odparowuje razem z wodą, więc stężenie zasolenia w jeziorze rośnie (średnio 26% – 22% na powierzchni i 36% przy dnie), a przy linii brzegowej widać białą linię, którą tworzy wytrącona i osadzająca się na brzegu sól. Przez zasolenie właśnie nic tutaj nie żyje, oprócz bakterii. W okolicy nie ma roślin ani zwierząt. Jeśli jakaś zbłąkana ryba wpadnie do jeziora np. z rzeki Jordan to ginie w ciągu kilku minut. Stąd właśnie wzięła się nazwa jeziora – Morze Martwe.

morze martwe

Jedynym atutem Morza Martwego są jego właściwości lecznicze – depresja i zasolenie sprawiają, że woda i powietrze mają dobroczynne działanie dla skóry i układu oddechowego. Powietrze tutaj jest o 10% bogatsze w tlen, a gruba warstwa ozonowa chroni przed poparzeniami słonecznymi. Już starożytni dostrzegali te właściwości i zalecali chorym wypoczynek nad Morzem Martwym.

Dodatkowo nie należy zapominać o słynnym błocie z Morza Martwego, gęstej, kleistej mazi, którą należy wysmarować całe ciało (uwaga – nie znajdziecie jej na wszystkich kąpieliskach!!!). Błoto jest bogate w składniki mineralne i bardzo dobrze działa na skórę i włosy, a kosmetyki z błotem i solą z Morza Martwego to pamiątka must-have.

morze martwe

błoto z Morza Martwego; fotolia.pl cc

Sodoma i Gomora!

Ale okolica Morza Martwego jest prze-brzydka – chciałoby się krzyknąć „Sodoma i Gomora!” Skojarzenie jak najbardziej słuszne, gdyż to właśnie tutaj według tradycji biblijnej usytuowane były te dwa miasta. Za niegodziwe zachowanie ich mieszkańców (rozpusta, orgie, zoofilie, te sprawy) Bóg postanowił je zniszczyć, a życie ocalić tylko sprawiedliwym, wśród których był Lot. Miał on zabrać swoją żonę i córki i uciekać z Sodomy, ale pod żadnym pozorem nie oglądać się za siebie.

Żona Lota nie usłuchała zakazu, obejrzała się i za karę Bóg zamienił ją w słup soli. Lot z córkami natomiast skrył się w jaskini w górach na południu Morza Martwego. Córki, którymi zawładnęła chuć 😛 upiły ojca i odbyły z nim kazirodczy stosunek, z którego narodziło się dwóch synów – Moab i Ben-Ammi, protoplaści Moabitów i Ammonitów, czyli pierwotnych ludów Jordanii.

morze martwe jordania izrael

a po drugiej stronie Morza Martwego jest Palestyna

Dzisiaj w Izraelu w południowo-zachodniej części Morza Martwego znajduje się wzgórze Sodom zbudowane z halitu, czyli soli kamiennej. Widać tam charakterystyczny filar, który oddzielił się na wskutek erozji – nazywany jest on Żoną Lota. Jaskinia, w której pijany Lot obcował z córkami znajduje się w górach przy Morzu po jordańskiej stronie, a według tradycji ruiny Sodomy i Gomory spoczywają na dnie Morza Martwego (albo uważa się za nie ruiny miast Numeira i Bab edh-Dhra na jordańskim wybrzeżu). Samo Morze Martwe ze względu na tę biblijną przypowieść nazywane było także Morzem Lota.

Instrukcja obsługi Morza Martwego?

Na plaży jest gorąco, a nawet gorzej. Powietrze jest rozgrzane do czerwoności, suche, nie idzie wytrzymać. Zegarek pokazuje temperaturę 46 stopni Celsjusza… Jest duszno i bardzo ciężko się oddycha, takich warunków nie było nawet w mojej ukochanej Petrze, gdzie spędziliśmy 2 dni. Dobrze by było się chociaż trochę ochłodzić, ale tu nie ma żadnego cienia. Decydujemy się więc wejść do wody.

morze martwe

oto plaża!

Przed wejściem na plażę widzieliśmy dużą tablicę informacyjną, coś w rodzaju tutoriala jak używać Morza Martwego. Nie wbiegać do wody, nie rzucać się, nie nurkować, nie chlapać, nie pocierać oczu, jeśli wpadnie woda, tylko mrugać, nie pływać na brzuchu, nie kąpać się, jeśli mamy na ciele jakieś rany, nie kąpać się w ciągu 24 godzin po goleniu… Brzmi zachęcająco.

Hm, na nogach mamy klapki, ale przecież w klapkach się niewygodnie pływa, więc je zdejmujemy. Kiedy moje stopy dotykają ziemi przypominam sobie, że ogólnie to jestem twardzielką, ale podeszwy stóp mam delikatne jak cholera. To taka moja pięta (albo raczej stopa) Achillesa, jeśli kiedyś zginę to na pewno przez łaskotki w stopy, a jeśli trafię do piekła to każą mi tam chodzić po rozgrzanych węglach.

morze martwe

wytrącona sól przy brzegu

Dla urody trzeba cierpieć!

Rozgrzana ziemia parzy mnie w stopy tak bardzo, że aż boli. Pędem wchodzę do wody, ale okazuje się, że ani woda, ani tym bardziej dno przy brzegu nie są wcale chłodniejsze. Mam ochotę rzucić się na wodę, żeby tylko oderwać stopy od dna, ale wiem, że słona woda w oczach boli jeszcze bardziej. Krok po kroku więc idę tak głęboko, żeby móc się bezpiecznie zanurzyć, czyli mniej więcej do połowy uda, i z ulgą kładę się na powierzchni wody.

Ulga nie trwa długo, bo kiedy tylko woda oblewa moje ciało, cała skóra zaczyna niesamowicie swędzieć. Woda jest tak bardzo słona, że natychmiast odkrywam, w którym miejscu mam jakieś zadrapania lub ranki, bo akurat tam zaczyna mnie palić żywym ogniem. Dodatkowo sól sprawia, że woda jest gęsta i oleista. Doświadczenie ciekawe, ale niekoniecznie przyjemne. Jest tak bardzo gorąco i swędząco, że wytrzymujemy zaledwie 15 minut. (I to nie dlatego, że jesteśmy cieniasy. Mało kto daje radę znieść to swędzenie dłużej.)

morze martwe

jest fun!

Koniec imprezy, umartwiliśmy się, teraz idziemy pod prysznic i do basenu. Na szczęście na publicznej plaży (płatnej, bo jak inaczej) znajdują się prysznice i baseny ze słodką, chłodną wodą. Po opłukaniu się z soli czuję że cała moja skóra i włosy są delikatne i gładkie, a to przyjemne uczucie utrzymuje się jeszcze przez kilka dni. Dlatego właśnie warto przemęczyć się w tym żarze, skwarze, bólu i cierpieniu.

Jak już wspomniałam – nie cierpię Morza Martwego, bo jest brzydkie, gorące, słone i tłuste, a kąpiel w nim nie jest przyjemna. Z drugiej jednak strony chwilowe utrzymywanie się na powierzchni wody jest całkiem niezłą zabawą, a skóra i włosy po wyjściu stamtąd są naprawdę miłe w dotyku. Mimo, że więcej argumentów przemawia za tym, żeby jednak nie lubić Morza Martwego, to dla urody jestem w stanie się przemęczyć i będę tam wracać, kiedy tylko nadarzy się okazja. 😉

A wy byliście nad Morzem Martwym? Podobało się? Podzielcie się spostrzeżeniami w komentarzach!

morze martwe

Morze Martwe – informacje praktyczne

My byliśmy na Amman Beach, wstęp z wyżywieniem jesz-ile-chcesz (ale nie all inclusive, tu nie ma alkoholu :P) kosztował w 2015 roku 55 dinarów za 2 osoby.

Oczywiście są publiczne bezpłatne plaże, ale turystki z Europy będą czuć się tam niekomfortowo (tu możesz przeczytać jak ja ogólnie się czułam na Bliskim Wschodzie), ponieważ muzułmanki na plażach zakrywają całe ciało. Poza tym na takich plażach nie ma pryszniców, a uwierzcie mi – po wyjściu z wody potrzeba opłukania się z soli, bólu i swędzenia jest tak wielka, że masz ochotę kogoś rozszarpać.

UWAGA!!! Lepiej nie chodzić przy linii brzegowej w miejscach zakazanych, gdyż przy brzegu znajdują się ustępy i szczeliny przysypane cienką warstwą piasku i wytrąconej soli, do których można wpaść. Zaginięcia osób wybierających się na samotny spacer na Morzem Martwym to nie jest fikcja, więc lepiej trzymać się wyznaczonych kąpielisk albo bezpłatnych plaż, które odwiedzają lokalni.

Lipiec i sierpień to najgorszy czas na wizytę nad Morzem Martwym, gdyż temperatura w depresji przekracza 40 stopni Celsjusza. O wiele lepiej jest odwiedzić ten region zimą (zwykle ok. 25 stopni), a ostatecznie jesienią i wiosną, kiedy temperatura jest już wysoka, ale ciągle znośna – ok. 30 stopni.

Warto pamiętać, że nie ma tam taniego zakwaterowania. Opcją pozostaje zakwaterowanie w innym miejscu i dojazd nad Morze. Chyba że przyjeżdżacie tu specjalnie do spa albo dla zdrowia, wtedy trzeba te ceny przeboleć…

Plaże w Izraelu

Ein Gedi: plaża kamienista (klapki koniecznie!), bezpłatna, korzystanie z toalet i przebieralni – 2 szekle; uwaga – ostatnio słyszałam, że zlikwidowano tam prysznice, więc… miejcie ze sobą wodę w butelkach… wielu! Ale to niepotwierdzona informacja – jakby ktoś z Was wiedział, napiszcie w komentarzach, chętnie to info uzupełnię 🙂

Ein Bokek: piaszczysta, z ratownikami, ogólnie dużo bardziej przyjemna niż Ein Gedi; są prysznice 😉

Plaże w Jordanii

Al-Wadi Resort: 25 dinarów, są knajpy, toalety, prysznice, a także słodkowodny basen ze zjeżdżalniami

Amman Beach: 20 dinarów wstęp, 14 dinarów bufet, toalety, prysznice, słodkowodne baseny

O Beach: najtańsza, bo tylko 15 dinarów za wstęp, uwaga: nie znalazłam informacji czy są tam prysznice