Ruszamy z nowym cyklem wpisów pt. „Kobiety w podróży”, w którym będę chciała Wam przybliżyć sylwetki podróżujących kobiet (współcześnie i w przeszłości), a także zainspirować i kobiety, i mężczyzn do postawienia tego pierwszego kroku, przełamania swoich lęków i obaw, i po prostu ruszenia w świat. Nietypowo!

Na początek przedstawiam Wam Edytę Siedlecki, która na co dzień jest mężatką, pracuje na etacie jako menager w firmie elektronicznej oraz prowadzi blog podróżniczy www.travelerka.com.

Edyta za 10 dni rusza na 2 miesiące do Patagonii (Chile i Argentyna), gdzie samotnie pokona 2 tysiące kilometrów rowerem. Celem jej wyprawy, którą nazwała WyCHILEoutowana, jest zebranie materiału o mieszkańcach tej części świata, a także udowodnienie sobie i innym kobietom, że tego typu wyprawy w trudnych warunkach nie muszą być tylko domeną mężczyzn.

A ponieważ, jak już pewnie wiecie, uwielbiam ambitne babki, które realizują swoje marzenia i inspirują innych do działania, postanowiłam Edytę wesprzeć w tej wyprawie. Bo uważam, że my, kobiety, powinnyśmy w takich przedsięwzięciach się wspierać.

Poprosiłam Edytę także o udzielenie odpowiedzi na kilka moich pytań. Nie wnikam w samą wyprawę, bo o tej już udzieliła i jeszcze po powrocie udzieli niejednego wywiadu, ale chciałam, żeby opowiedziała co nieco o sobie i o byciu kobietą w podróży.

LOGOWCHILE

Zamierzasz samotnie przejechać w Patagonii 2000 km rowerem. Co Cię skłoniło do podjęcia takiej decyzji?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie w sposób całkowicie jednoznaczny. O mojej podróży do Patagonii zadecydowało mnóstwo czynników. Po namyśle stwierdzam jednak, że motorem napędzającym niemal wszystkie moje decyzje jest nieustanna chęć zbierania nowych doświadczeń. Nie lubię życiowego constans, a podróże pomagają mi się wyrwać z codziennej rzeczywistości. „Niestety” to jest takie błędne koło, bo im więcej wyjeżdżam tym więcej wyjeżdżać potrzebuję :). Chyba się uzależniłam.

Czy masz na swoim koncie już podobne wyczyny? 

To zależy co można zaliczyć do kategorii wyczynów. Jeśli masz na myśli jakieś karkołomne górskie wspinaczki bez wspomagania, nurkowanie w oceanie z rekinami czy przepłynięcie kraulem Bajkału to niestety to wszystko jeszcze przede mną ;). Rowerowy trawers Patagonii traktuję jako preludium do dalszych wyzwań. Kto wie co mi przyjdzie do głowy, kiedy dotrę na koniec świata?

Jak na ten pomysł zareagowali Twoi bliscy? Jak udało Ci się ich przekonać?

Pewnego dnia kupiłam mapę po Chile i położyłam ją ukradkiem na kuchennym stole. Jakiś czas później dołączył do niej przewodnik po Argentynie i kilka kolejnych map, tym razem po Patagonii. To był znak dla moich bliskich, że coś się szykuje. Kiedy w końcu zwerbalizowałam to, co od dawna chodziło mi po głowie okazało się, że wcale ich tym nie zaskoczyłam, bo od dawna przeczuwali co się szykuje.

To chyba oznacza, że stałam się nudno przewidywalna ;).

Jakich trzech przymiotników byś użyła, aby określić siebie i swoje podejście do podróżowania?

Spontaniczna – to moje drugie imię. Nie mówię tu o sposobach podróżowania, bo akurat lubię planować moje wyjazdy. Ta cecha w moim przypadku to szybkość podejmowania decyzji w chwili, kiedy na horyzoncie pojawiają się tanie bilety. Kiedy widzę na monitorze jakąś rewelacyjną cenę nie zastanawiam się zbytnio tylko po prostu klikam „Rezerwuj”. Refleksja przychodzi później :). W ten sposób poleciałam np. do Japonii za 67 euro, do Nowego Jorku za 150 euro albo na Islandię za 300 zł.

Kreatywna –  nie lubię nudy. Wykorzystuję tę cechę do urozmaicania sobie i innym czasu w podróży. Zawsze znajdę coś koniecznego do zrobienia, zobaczenia lub zjedzenia. Tygodniowe wczasy na plaży to nie moja bajka. Ale poleniuchować też czasem lubię.

Świadoma – innymi słowy, po prostu lubię wiedzieć gdzie jadę i co może mnie tam spotkać – dobrego i złego. Nie jestem zwolenniczką układania sztywnych harmonogramów zwiedzania, ale wiedza na temat regionu, w który się udaję nigdy mi jeszcze nie zaszkodziła.

Czy jest ktoś lub coś, co Cię w życiu inspiruje do działania?

Może zabrzmi to banalnie, ale dla mnie każdy dzień przynosi nowe inspiracje. Czy to zasłyszana gdzieś historia, czy artykuł w czasopiśmie czy napotkani ludzie, czy piękne fotografie – wszystko to potrafi nakręcać do działania i przynosić fantastyczne pomysły. Kiedyś szukałam inspiracji w książkach, dziś potrafię ją odnaleźć niemal wszędzie, a kiedy brakuje mi kreatywności po prostu udaję się w kolejną podróż.

Spójrz na siebie z perspektywy czasu i powiedz co takiego dały Ci podróże jeśli chodzi o charakter i podejście do życia.

Podróże wywierają silny wpływ na psychikę, to nie ulega wątpliwości. Pozwalają zmienić perspektywę, z jakiej postrzegamy siebie i swoje otoczenie. Mam wrażenie, że bardzo często nie doceniamy tego co mamy. Tymczasem nawet tygodniowy wypad pod namiot, bez prysznica i podstawowych wygód, które mamy w codziennym życiu to prawdziwa szkoła życia. Po takiej podróży nawet zwykły prysznic z ciepłą wodą wydaje się spełnieniem marzeń i nieziemskim wręcz luksusem.

Mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że dzięki podróżom jestem bardziej pewna siebie, świadoma swoich możliwości i na pewno dużo bardziej zaradna życiowo. Staram się również pielęgnować niezwykle ważną dla mnie cechę jaką jest tolerancja i otwartość na innych ludzi. Podróże uczą pokory wobec życia. Wytrzeszczają oczy ze zdumienia i  przyprawiają o gęsią skórkę, ale nigdy nie pozostawiają człowieka obojętnym.

Z jakimi przeszkodami według Ciebie musi zmierzyć się kobieta podczas samotnej podróży?

Generalnie myślę, że dużo lepiej jest być w podróży samotną kobietą niż samotnym mężczyzną. Panie częściej niż panowie wzbudzają w obcych ludziach instynkt opiekuńczy, częściej moim zdaniem doświadczają ludzkiej dobroci i bezinteresowności. Oczywiście z racji płci są bardziej narażone na niechciane zaloty czy inne, mniej lub bardziej nachalnie czynione awanse ze strony mężczyzn, ale nie dajmy się zwariować. Zawsze i wszędzie należy zachować zdrowy rozsądek. W ten sposób można uniknąć wielu potencjalnie groźnych sytuacji.

Sądzę, że więcej przeszkód jest do pokonania PRZED wyjazdem. Kobieta to od zarania dziejów strażniczka domowego ogniska. Mało kto się dziwi, jeśli w samotną podróż udaje się mężczyzna. Z kolei, kiedy takie marzenia ma kobieta dziwią się niemal wszyscy. Ciężko jest czasem tak po prostu wyjść poza te ramy narzucone przez społeczeństwo. Potrzeba do tego odwagi w spełnianiu marzeń wbrew przeciwnościom i pewności siebie. Niestety o te cechy najtrudniej i to ich brak stanowi największą przeszkodę w samotnym podróżowaniu.

W jaki sposób zachęciłabyś inne kobiety, aby odważyły się zrobić w życiu coś nowego i nieoklepanego, wyjść poza strefę komfortu?

 Życie jest jedno i nikt nie przeżyje go za nas. Od czasu do czasu warto zrobić więc coś szalonego i naładować akumulatory rozładowane codzienną rutyną. Podróże dają siłę do działania w normalnym życiu, rozwijają i uczą. Jednak życie to nie tylko dom, praca i potrzeby materialne, to również spełnianie marzeń, pokonywanie własnych słabości i samodoskonalenie. Warto o tym pamiętać podążając wybraną dla siebie ścieżką.

Zawsze najtrudniejszym etapem jest podjęcie decyzji. Cała reszta to już tylko wspaniała przygoda.

###

Edycie dziękuję za odpowiedzi i życzę powodzenia w Patagonii, a Was zachęcam do śledzenia jej wyprawy na blogu Travelerka.com oraz na Facebooku.

A jeśli znacie jakieś fajne i inspirujące babki, które świetnie pasowałyby do cyklu Kobiety w podróży – dajcie znać