Na chwilę wrócimy do Laponii. Skoro opisałam nasz pobyt na Krecie z perspektywy widelca, to tak samo opiszę teraz podróż po Laponii. W końcu nie żywiliśmy się samymi chińskimi zupkami! Smacznego! – Hyvää ruoka!

W całej Skandynawii powszechnie respektowane jest tzw. prawo wszystkich ludzi, czyli możliwość korzystania bez przeszkód z tego, co dała natura – przechodzenie (lub zimą przejeżdżanie na nartach) przez pola i lasy, przepływanie przez jeziora, rozbijanie namiotów gdzie popadnie, nawet jeśli te tereny do kogoś należą. Także zbieranie grzybów, jagód i innych owoców leśnych oraz łowienie ryb. Jedyny wymóg to szacunek do Matki Natury – żadnego hałasowania, śmiecenia i niszczenia przyrody. No i ograniczeniem są też rezerwaty: tutaj nocować można tylko w wyznaczonych miejscach, a zbieranie jagód i grzybów, czy łowienie ryb, są zabronione.

Jagód za kołem podbiegunowym jest dużo więcej niż u nas. W sklepach można kupić specjalne łopatki zakończone grabkami do szybszego ich zbierania. My ich nie mieliśmy, ale też świetnie sobie radziliśmy.

jagodzisko

Oprócz powszechnie występujących u nas jagód, truskawek i malin, Laponia ma dużo więcej owoców leśnych do zaoferowania, przede wszystkim borówki. Na poniższym zdjęciu wykonanym w Arktikum w Rovaniemi znajdują się właśnie jadalne dzikie owoce.

lapońskie owoce

I tak mamy (od lewej do prawej, razem z angielskimi berry):
1. w pierwszym rzędzie:
– malina moroszka (ja nazywałam je jagódki chmurki od angielskiego cloudberry) – bardzo rzadkie i kwaśne – występują także w Polsce i są objęte ochroną
– borówka brusznica (lingonberry)
– malina (raspberry)
– szyszkojagoda (juniper berry)
2. w drugim rzędzie:
– truskawka (strawberry)
– jagoda (bilberry/blueberry)
– bażyna – mała, czarna i zupełnie bez smaku, ale za to rosła wszędzie! (crowberry)
– jarzębina (rowanberry)
3. w trzecim rzędzie:
– żurawina (cranberry)
– szakłak (buckthorn berry)
– malina tekszla (arctic raspberry)
– borówka bagienna (bog bilberry)

jagódki chmurki w muzeum Siida

Cudownie. Można wybierać z tego naturalnego szwedzkiego (lapońskiego?) stołu. Wystarczy nazbierać do kubeczka, posypać cukrem et voila! – zajadamy!

szybki obiadek

No dobrze, ale przecież mieszkańcy Laponii nie zatrzymali się na epoce zbieractwa i polowań. Tradycyjna kuchnia lapońska oparta jest na produktach zbożowych, grzybach i owocach leśnych (np. w postaci dżemów), ziemniakach, mleku, no i oczywiście mięsie. Obok powszechnego łososia jest – jakżeby inaczej – renifer.

Mieliśmy okazję spróbować smażonego mięsa renifera z dżemem z żurawiny – tradycyjnej lapońskiej potrawy. I chociaż nasz kolega Markus dodał do mięsa za dużo pieprzu, to i tak byliśmy zachwyceni! Trudno opisać smak mięsa, ale połączenie ze słodką żurawiną i młodymi ziemniaczkami dosłownie pieściło nasze podniebienia! I chociaż jest to dość drogie danie (750g mięsa to ok. 18 euro, słoiczek dżemu żurawinowego – 9 euro), to jak najbardziej godne polecenia i chętnie jeszcze raz go skosztuję!

renifer z żurawiną

Mięso renifera, a także mięso niedźwiedzia można spotkać też w formie pasztetu. Co prawda tylko częściowo, a reszta to wieprzowina, ale na kanapki w tundrze nadaje się znakomicie! No i cenę też ma niezłą – 3 euro, ale tylko za renifera. Niedźwiedź już o 10 euro więcej…

niezły pasztet

Próbowaliśmy także tradycyjnego fińskiego likieru Salmiakki Koskenkorva. Zakupiliśmy 2 butelki na lotnisku w Helsinkach w drodze powrotnej (24 euro za jedną) i moja mama stwierdziła, że to anyżówka. Otóż nie!

Koskenkorva (także Kossu) to najbardziej popularna wódka w Finlandii. Nazwa likieru o czarnej barwie Salmiakki pochodzi od chlorku amonu NH4Cl, którego nazwa zwyczajowa to 'salmiak’. Salmiak jest pierwszym opisanym związkiem amoniaku – znany jest od 322 r. p.n.e. W produktach spożywczych stosowany jest jako środek spulchniający i konserwujący E510.

Salmiakki Koskenkorva

siup! oj, wykrzywia…

Uwielbiam podróże kulinarne. Nie podróżujemy tylko dla ładnych zdjęć, czy pamiątek. Podróżujemy, żeby wszystkimi zmysłami poznać inny kraj lub kulturę. A regionalna kuchnia świetnie się do tego nadaje!

moja jagódka chmurka! 😀