Unawatuna to miejscowość na południu Sri Lanki tuż przy Galle. Zakochałam się w niej. Chociaż… nie będę udawać, że jest to najpiękniejsza plaża na świecie, bo nie jest. Nie ma tam szerokiego białego wybrzeża, ponad którym palmy pochylają się do turkusowej wody. Tak, tak, dokładnie takiego jakim karmią nas kolorowe foldery biur podróży.

Unawatuna taka nie jest, ale nawet nie oczekiwałam szerokiej dzikiej plaży, gdzie nie ma żywego ducha, bo wiem, że takie miejsca nie są łatwo dostępne. Oczekiwałam po prostu piaszczystej plaży, ciepłej wody, czystego pensjonatu w przystępnej cenie oraz dobrego i niezbyt drogiego jedzenia.

Tak było, ale… Unawatunę spotkała mała krzywda…

Szukasz pomysłu na wyjazd na Sri Lankę? Chcesz jak najlepiej wykorzystać swój czas na wyspie, zamiast tracić nerwy i pieniądze? Skorzystaj z mojego doświadczenia w organizacji wyjazdów na Sri Lankę. Zaoszczędź godziny poszukiwań, zdobądź przydatne wskazówki i rekomendacje oraz omiń turystyczne pułapki! 

Unawatuna

Aktualizacja 2015: Co się stało z moją plażą?!

Po tsunami w 2004 r. rząd postanowił wybudować falochron, który będzie osłabiał uderzenie fal tsunami, gdyby takie miały wystąpić w przyszłości. Jak postanowił, tak zrobił. Nie przewidział tylko jednego…

Do tej pory piasek był wymywany z prawej strony plaży na lewą (stojąc twarzą do morza), ale po wybudowaniu falochronu zmienił się prąd w zatoce. Kto był w Unawatunie przed postawieniem podwodnej ściany mówi, że była to jedna z najpiękniejszych plaż, potem się zmieniła.

Fale zaczęły wymywać piasek z lewej strony plaży na prawą. Na poniższym zdjęciu w głębi widać, że w drzewa niemal dotykają wody. Wcześniej to tam właśnie była plaża, natomiast tu gdzie stoi łódka piasku prawie nie było… Potem plażę zmyło i efekt był taki, że właściciele restauracji zaczęli się skarżyć, że stracili miejsce na wystawianie stolików i leżaków, a tym samym klientów… Np. kiedy jadałam w mojej ulubionej Tartarudze, fale rozbijały się o podłogę restauracji; tak bardzo zmyło plażę.

unawatunaRząd postanowił więc działać i zaprosił do siebie Holendrów (a może Belgów, kto to wie), żeby… zbudowali plażę. Ci ochoczo zacumowali niedaleko wybrzeża wielki okręt, który pompował z dna oceanu piasek na plażę, a po niej wesoło jeździły sobie koparki i buldożery i ten ciemny, szorstki piasek rozpychały po plaży.

Wyobraźcie sobie teraz moją minę, kiedy jadę w marcu 2015 z grupą dziewczyn na plażę i mówię im:
– Kocham Unawatunę! Może nie jest NAJpiękniejsza, ale na pewno wam się spodoba! No i będziemy sobie popijać drinki i wypatrywać żółwi w oceanie! Tam jest cudownie!
Przyjeżdżamy, wszystkie napalone na wypoczynek jak szczerbaty na suchary, a tu na plaży pomyka legion sprzętu budowniczego i zamiast szumu oceanu słyszymy tylko WRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR BIP BIP BIP WWWRRRRRRRRRRRRRRRR BIP BIP BIP WWWWWWRRRRRRRRRRR!!!
I tak przez cały dzień, od świtu do zmierzchu.

Plażę wybudowano w trzy dni. Akurat te dni, kiedy przyjechałam z grupą. Skończyli jak wyjeżdżałyśmy. Takie szczęście mogę mieć tylko ja.

Opuszczałam Unawatunę ze złamanym sercem, bo moja plaża już nie wróci… Piasek był ciemny, mleczno-turkusowy kolor wody zniknął i żółwie odpłynęły. Jak żyć? To była najbliższa plaża przy Galle, a mi zależało, żeby mieć w swoim programie i plażę, i Galle w jednym miejscu!

Unawatuna

tak już nie będzie? 🙁

Przed przyjazdem na Cejlon w listopadzie 2015, znowu z grupą, pytam znajomego Lankijczyka, który organizuje nam safari w Yala jaka jest jego ulubiona plaża? A on mi mówi, że Unawatuna.
– No tak, ale przecież ona nie jest już taka piękna…
– Hana, teraz się trochę poprawiła, piasek się wygładził i jaśnieje.
– Ale nie ma żółwi…
– Żółwie są w sąsiedniej Talawelli. 200 rupii tuk tukiem z Unawatuny. I tam prawie nie ma ludzi, pójdziecie na cały dzień i będziecie miały raj.
Z wielkim dystansem postanowiłam więc dać Unawatunie ostatnią szansę.

Pamiętajcie, że na blogu nie znajdziecie wszystkich moich porad dotyczących podróżowania po Sri Lance. Moje sekretne tipy i wskazówki związane ze Sri Lanką zebrałam w autorskim przewodniku. Są w nim pomysły na zwiedzanie Sri Lanki i poszczególnych miejsc, opisy plaż, rekomendacje noclegów oraz mnóstwo przydatnych informacji. Przewodnik aktualny na sezon 2022/2023 znajdziecie pod tym linkiem 🙂

Światełko na horyzoncie

Przyjechałam z grupą do Unawatuny w listopadzie i… nie było to co prawda to samo, kiedy przyjechałam tu w marcu 2014 r., ale nie było też tragedii!

Piasek jaśnieje. Teraz nie jest już brązowy, jest bardziej pomarańczowy (chociaż przy wejściu na plażę ciągle widać ten najjaśniejszy sprzed budowy). Czyżby od słońca? Możliwe. Poza tym plaża jest bardzo szeroka. Praktycznie wszystkie restauracje wystawiają stoliki i leżaki, a do linii brzegowej jest jeszcze z 15 metrów. Nocą niektóre knajpy organizują imprezy.

Galle dalej jest na wyciągnięcie ręki. A obok jest też rajska plaża w Talawelli, dokąd jeżdżę tuk tukiem za 200 Rs, a wracam piechotą (część plażą, część przy ulicy). I tam są żółwie!!! Pojawiają się tak mniej więcej koło 14-tej, tak, znają się na zegarku 😉

Unawatuna

Talawella

Powyżej: huśtawka na plaży w Talawelli

Zapytałam grupę co myśli o Unawatunie i kamień spadł mi z serca. Jest dobrze. Jest pełno knajp do wyboru, sklepów, są masaże, kursy gotowania, można popływać, obok jest rajska Talawella i rzut beretem od Galle.

Pytam Lakiego, właściciela Amma’s Guesthouse, gdzie zawsze nocuję, jak się sprawuje „nowa” plaża. Puka się w czoło:
– Geniusze wpadli na pomysł wybudowania tej plaży! Przecież nie zmienią tym prądu fal z zatoce, prawda?
– Prawda.
– No właśnie! I teraz fale dalej zmywają piasek, tylko ten ciemny i przerzucają go na prawą stronę przy świątyni! Geniusze!
Tak. I w sumie cała linia brzegowa teraz pociemniała. Nawet tam, gdzie nie budowano plaży. Sri Lanka… próżno tu szukać logiki.

Może ten piasek z czasem się rozjaśni… Będę cierpliwie czekać. 🙂 Prawda jest taka, że nie możemy zatrzymać czasu, miejsca się zmieniają. Trzeba być tego świadomym, jeśli gdzieś wracamy…

unawatuna

Niby zdjęcie z 2014, a piasek wygląda jak obecnie… 😉

Za co (ciągle) kocham Unawatunę?

Przede wszystkim: zakwaterowanie. Zatrzymuję się w Amma’s Guesthouse (pok. 2-os. 1500-2500 Rs zależnie od sezonu; rezerwacje tylko tel. 091 2225 332). Malutkim, czystym pensjonacie, który prowadzą Laki (Lucky? :D) i Bema. Przemili ludzie. To dzięki nim panuje tam taka cudowna atmosfera! Bema zawsze uśmiecha się w taki ciepły sposób, że nie ma zmiłuj – musisz ten uśmiech odwzajemnić! A Laki zawsze mówi mi, ile powinnam za co zapłacić, żeby nie przepłacać.

Ale co jest najlepszego w Amma’s Guesthouse? Wielki taras, z którego widać ocean! Bo od pensjonatu do plaży jest rzut beretem? Trzeba tylko przejść przez ulicę (albo, jak żartował Laki, przeskoczyć, jeśli dobrze skaczesz). I na tym tarasie wyleguję się na wygodnych kolonialnych meblach z kubkiem lankijskiej herbaty w ręku. A kiedy wstaję rano, zawsze budzi mnie szum oceanu.

Inne miejsce, które polecam to Silva Rest (ok. 4000 Rs za 2 os.). Trochę dalej od plaży, ale warunki bardziej ludzkie 😉 Poza tym jest to miejsce ukryte wśród zieleni!

Poza tym owoce morza! I kalmaryyyy! Kalmary bardzo ostre, kalmary w sosie z ostryg, kalmary z ryżem, kalmary z makaronem, kalmary z kalmarami… Ile taka przyjemność kosztuje? Zależy od restauracji i konkretnego dania, ale zwykle 800-1200 Rs (22-32 zł). Moje ulubione miejsce to Tartaruga. Polecam! Świetna obsługa (chociaż raz zdarzyło mi się czekać trochę dłużej) i przepyszne jedzenie!

W Sri Lance po raz pierwszy spróbowałam też wielkich krabów. Gotowanych. Delikatne mięso tylko macza się w soku z limonki, soli i pieprzu i je z chlebem. Bajka! A do tego uwielbiam sok z limonki. Kwaśny z cukrem, bez dodatku wody, orzeźwiający. A na śniadanie rotti z warzywami curry i owoce: marakuje, mango, papaje…

Ale najfajniej jest rano na plaży, o wschodzie słońca albo tuż po. Kiedy jest jeszcze dość chłodno (czyli tylko 24 stopnie), a plaża jest prawie pusta. Można siedzieć i… obserwować maleńkie kraby biegające w prawo i w lewo. Nie można się wtedy ruszać, bo w ciągu sekundy zakopią się w piachu. I kiedy tak siedzisz bez ruchu, obok ciebie może biegać w jednym momencie z 15 malutkich krabików.

Plaża w Unawatunie nie jest idealna. Piasek nie jest biały, a palmy nie pochylają się nad wodą. Jest turystyczna. Jeśli nie tego oczekujecie, to nie jedźcie tam. Chociaż po sezonie, czyli na przełomie marca i kwietnia jest tam prawie pusto. Ja ją ciągle kocham. Dla mnie jest ona idealna. Moja idealna nie-idealna plaża!

Czy kiedy jedziecie do jakiegoś miejsca, oczekujecie idealnych folderowych plaż? Sprawdzacie zdjęcia w Google czy dajecie się zaskoczyć? Czy kiedykolwiek się zawiedliście? A może wręcz przeciwnie?

unawatuna