Marsylia, Marsylia… Miałam mnóstwo oporów jadąc tam. Po prostu wielu spotkanym po drodze osobom bardzo skutecznie udało się zaszczepić we mnie odrobinę strachu przed tym miastem. Faktycznie, Marsylia ma swoją ciemną stronę, ale ja kolejny raz przekonałam się, że nie można oceniać książki po okładce. Żałuję jednego – że spędziłam tam tylko jeden dzień. Gdybym wiedziała, jak bardzo La cité phocéenne mi się spodoba, od razu przeznaczyłabym na nie dwa, a nawet trzy dni. I tyle wszystkim polecam!

W Marsylii można zarówno zwiedzać, jak i plażować. Niestety, będąc tutaj tylko jeden dzień trzeba wybrać tylko jedną opcję. Łączenie obydwu w ciągu dnia wymaga niezłego nagimnastykowania się, a do tego pozostawia uczucie niedosytu. Albo za krótko zwiedzamy, albo za krótko plażujemy, tym bardziej, że tylko dwa autobusy dziennie kursują z Marsylii na podmiejskie plaże. A pospiech jest ostatnią rzeczą jakiej można wymagać na wyjeździe (dokądkolwiek).

marsylia w jeden dzien

Wbrew pozorom wybór nie jest łatwy. Do zobaczenia w mieście jest naprawdę dużo, a plażowanie to nie tylko piasek i wesołe skakanie przez fale. To przede wszystkim – i zapamiętajcie to słowo dobrze – calanques (liczba pojedyncza calanque). Niewielkie dolinki wycięte w wapiennych skałach, które powstały albo przez żłobiące je ujście rzeki albo zapadnięcie się skalnych jaskiń. W rejonie Marsylii jest ich co najmniej kilkanaście (inne są także na Korsyce), a nazywane bywają śródziemnomorskimi fiordami. Chociaż są od tych norweskich dużo mniejsze i płytsze, także ujmują za serce. Dostępne są zwykle od strony morza albo od strony lądu… jeśli ktoś zajmuje się wspinaczką. Ja calanques nie widziałam i żałuję, ale dzięki temu wiem, że wrócę, żeby nadrobić straty!

[wp_ad_camp_2]

Za to zupełnie nie żałuję tych 8 godzin przeznaczonych na zwiedzanie. Teraz myślę, że nawet jeden dzień to za mało! Wystarczy, żeby zobaczyć najważniejsze miejsca, ale po nich chce się więcej… Mimo to poniżej zamieszczam mapkę i opis mojego spaceru po mieście. Myślę, że będą zainteresowani, tym bardziej, że Ryanair ma teraz bezpośrednie połączenie Warszawa-Marsylia. Korzystajcie, bo warto!

Muszę jeszcze podkreślić, że te 8 godzin w La cité phocéenne (druga nazwa Marsylii, odnosząca się do Greków z Fokai, którzy założyli tutaj polis) przeznaczyłam na  przyjemne delektowanie się miastem, a nie intensywny marsz. Z przerwami na lunch, wygrzewanie się w słońcu w porcie, zwiedzanie bazyliki i muzeum. Fajny, dobrze spędzony dzień. Najważniejsze miejsca widziałam, chociaż moje zwiedzanie skoncentrowało się na centrum wokół starego portu. Jeśli ktoś narzuci sobie dobre tempo, to w ciągu jednego dnia zobaczy jeszcze drugie tyle. Ja jednak nie lubię biegać, można wtedy wiele przegapić.

marsylia

Swoje zwiedzanie zaczęłam ok. godz. 10 od przejścia ulicą Kennedy’ego (tzw. corniche), a stamtąd do bazyliki Notre-Dame-de-la-Garde, o której już kiedyś pisałam. Sama świątynia nie urzekła mnie tak, jak morze budynków widziane z góry, w którym za chwilę miałam się zanurzyć. Nie próbowałam nawet zgadywać co widzę, bo było tego po prostu za dużo, ale już po powrocie do domu przejrzałam jeszcze raz zdjęcia i znalazłam miejsca, w których byłam.

marsylia w jeden dzien

Château d’If – zamek, w którym więziony był hrabia Monte Christo

Następnie zeszłam z powrotem do portu, po drodze przechodząc przez skwer Estienne-d’Orves, którego zabudowania służyły kiedyś za magazyny dla kupców, a dzisiaj kuszą turystów odnowionymi fasadami, lśniącymi ulicami i drogimi knajpkami. Okrążyłam port podziwiając po drodze białą fasadę neoklasycystycznego kościółka, i Hotel de Ville. Niestety, po turystycznym sezonie nie funkcjonował już targ rybny, za to jego miejsce zajęły roboty drogowe – w końcu miasto przygotowywane było do przejęcia tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2013. Na końcu bulwaru wdrapałam się jeszcze schodami na taras fortu Saint-Jean, skąd podziwiałam wypełniony zacumowanymi jachtami port.

marsylia w jeden dzien

górująca nad portem bazylika Notre-Dame-de-la-Garde

marsylia w jeden dzien

Stąd ruszyłam do najstarszej dzielnicy Marsylii – Le Panier. Zanim jednak przyszło mi znowu podziwiać prowansalski urok kamienic, zwiedziłam katedrę Sainte-Marie-Majeure. Kolejna świątynia w stylu romańsko-bizantyjskim wybudowana w II połowie XIX wieku. Zachwyciłam się jej orientalnym wyglądem dużo bardziej niż bazyliką Notre-Dame. Coś miała w sobie takiego, nie wiem, może po prostu działała tak na mnie, bo przywoływała na myśl moją utęsknioną Afrykę Północną?

marsylia w jeden dzien

marsylia w jeden dzien

Następnie przez środek dzielnicy udałam się do Le Vieille Charite – zespół budynków wzniesiony w XVII wieku jako przybytek dla ubogich. Barokową kaplicę otaczają galerie z arkadami, proste i skromne, ale przyjemne dla oka. Obecnie znajduje się tutaj muzeum poświęcone sztuce Afryki, Oceanii i obu Ameryk, które postanowiłam zwiedzić. Wejście kosztuje 4 euro, ale z kartą studencką ISIC dostałam zniżkę i zapłaciłam całe NIC. 🙂 A świetnie trafiłam, bo akurat jakiś podróżnik organizował w muzeum wystawę swojej prywatnej kolekcji masek z Meksyku. Wrażenie niesamowite, było ich dobre kilkaset!

marsylia w jeden dzien

La Vieille Charite

Po włóczędze w La Panier wróciłam do portu i skierowałam swoje kroki w stronę ulicy La Canebiere, głównej ulicy handlowej Marsylii. Poprzedniego wieczora w położonej obok arabskiej dzielnicy jadłam z moim couchsurferem Garym kuskus w libijskiej knajpce. Wyglądała trochę jak nasze podrzędne kebaby, z ceratą na stole i białymi płytkami na ścianach i podłodze, ale jedzenie przepyszne! I ta słodka tradycyjna mięta! Rozmawiałam z imigrantami z Libii o Francji, o ich ojczyźnie, o podróżach. Bardzo miły wieczór, knajpkę zaznaczyłam na mapie, dla chętnych. 🙂

marsylia w jeden dzien

marsylia w jeden dzien

Na La Canabiere kupiłam paczkę świeżo prażonych, gorących, pachnących kasztanów, które najlepsze są nie na placu Pigalle (tam zresztą nikt ich nie sprzedaje), ale nad Morzem Śródziemnym. I z tą paczką udałam się na dworzec. Akurat zapadał zmrok, więc mogłam podziwiać oświetloną w oddali maleńką bazylikę Notre-Dame-de-la-Garde. Nie spotkało mnie w tym mieście nic złego, wręcz przeciwnie, byłam szczęśliwa, że La cité phocéenne zrobiło na mnie tak pozytywne wrażenie! Marsylio, zdobyłaś moje serce. Dziękuję.

marsylia w jeden dzien

I w tym momencie, kiedy robiłam ostatnie zdjęcia i jadłam kasztany, zdałam sobie sprawę, że to już koniec. Ostatni dzień mojej samotnej podróży po Lazurowym Wybrzeżu dobiegł końca.

marsylia w jeden dzień

Trochę było mi smutno, ale z drugiej strony odczuwałam ogromną satysfakcję, że mi się udało. Dałam radę, przeżyłam 10 dni w 10 kilogramach na plecach. Pojechałam sama, a wróciłam z kilkunastoma znajomymi. Dobrze mi zrobił ten wyjazd. Jestem raczej typem indywidualisty, który chodzi swoimi ścieżkami i niekoniecznie lubi pytać innych „co dzisiaj robimy?” A do tego takim samotnikiem-filozofem. Lubię kontemplować w ciszy i spokoju, pisać, nie słuchać dziamgolenia i marudzenia innych. I chyba chcę znowu podjąć się czegoś podobnego. Europo, czekaj. Jeszcze nie raz cię zdobędę!

Poniżej mapka z mojego spaceru po Marsylii:

(najpierw polecam powiększyć, żeby zobaczyć jak to wygląda w porównaniu do miasta)

zielone punkty – zabytki
Oczywiście jest ich dużo więcej, ale ja zaznaczyłam tylko te najważniejsze.

[googlemaps https://maps.google.pl/maps/ms?msa=0&msid=216700288150528656298.0004df988e23afcf557bd&hl=pl&ie=UTF8&t=m&ll=43.289889,5.353775&spn=0.021866,0.036478&z=14&output=embed&w=640&h=480]