Oszacowanie budżetu na wyjazd było dla nas o tyle trudne, że jechaliśmy po raz pierwszy na dłużej niż 2 tygodnie, a do tego od razu do kilku krajów. Ale nasze założenia finansowe się sprawdziły. Ba! Nawet wydaliśmy mniej niż zakładaliśmy! 

Najpierw chciałabym nas trochę scharakteryzować. Gdybyśmy mieli określić siebie w podróży wg następującej skali:
1 – tylko autostop, namiot, najtańsze jedzenie i w ogóle podróż za grosze, oby tylko podróżować najlepiej cały czas!
2 – podróżujemy dość tanio, głównie stopem, mamy też namiot, jedzenie przyrządzamy sami albo jemy w tanich lokalnych knajpkach, ale jeśli chcemy czegoś spróbować, to sobie to po prostu zafundujemy, nie jesteśmy sknerusami
3 – najlepiej, żeby standard noclegu był taki jak w domu, podróżujemy własnym samochodem albo lokalnym transportem, jemy w knajpkach i restauracjach
4 – samochód można zawsze wynająć, standard ma być lepszy niż w domu, a jedzenie porządne, w końcu na wakacjach ma się odpocząć od szarej rzeczywistości
5 – jak szaleć, to szaleć!
to zdecydowanie jesteśmy numerem 2.

Swój budżet wyliczyliśmy wg pewnego schematu, który opracowaliśmy na podstawie kilkuletniego (już?) doświadczenia w podróżach dalszych, bliższych, dłuższych i krótszych. Samemu schematowi poświęcę odrębny wpis, a teraz już konkrety.

Budżet podzieliliśmy na dwie grupy, a te na cztery podgrupy:
1. przed wyjazdem

  • zakup rzeczy potrzebnych na wyjazd ten i kolejne (np. ciuchy, plecaki, sprzęt foto, członkostwo w Wizzair Discount Club)
  • zakup rzeczy potrzebnych na konkretnie ten wyjazd (np. kosmetyki, jedzenie, ubezpieczenie, bilety lotnicze, mapy, przewodnik itp.)

2. w trakcie wyjazdu

  • koszty, których na pewno nie unikniemy (np. wejściówki albo przejazdy taksówką czy busem do niedostępnych miejsc)
  • średnie koszty życia na dzień na osobę, czyli to, gdzie można najwięcej zaoszczędzić (w tym będą noclegi, przejazdy, zakupy i inne niespodziewane wydatki)

Poniżej podajemy uproszczony przelicznik walut, którym się kierowaliśmy przy układaniu budżetu (zawsze zaokrąglamy do góry):
1 gruzińskie lari (GEL) ~ 2 pln (dokładnie w chwili pisania tego postu 1,94 pln, przed wyjazdem był bardzo podobny)
1000 armeńskich dram (AMD) ~ 8 pln (7,93 pln)
1 turecka lira (TRY) ~ 2 pln (1,58 pln) – w tym przypadku zawyżyliśmy dużo do góry, żeby było łatwiej liczyć
1 dolar amerykański (USD) ~ 3,30 pln (3,24 pln)
Kurs walut przed wyjazdem sprawdzamy zawsze na stronie oanda.com.
PS. Do Gruzji i Armenii bardziej opłaca się wziąć dolary niż euro – jest lepszy kurs.

A teraz nasze założenia budżetowe w cyferkach:
1. przed wyjazdem

  • sprzęt potrzebny na wyjazd ten i kolejne: tego właściwie nigdy nie liczymy do kosztów wyjazdu – co jakiś czas sprawdzamy swój sprzęt i ewentualnie uzupełniamy go z budżetu, który ustalamy na początku roku, ale wspomniałam o nim, żeby uprzedzić pytania o właśnie te rzeczy
  • zakup rzeczy potrzebnych na konkretnie ten wyjazd: 1680 pln;
    w skład wchodzą:
    – kosmetyki, jedzenie, mapy i przewodnik: ok. 400 pln
    – ubezpieczenie na 40 dni dla dwóch osób w Warcie: 580 pln
    – bilety lotnicze w Wizzair Warszawa-Kutaisi dla dwóch osób + 1 duży bagaż podręczny + bagaż rejestrowany: 700 pln

2. w trakcie wyjazdu

  • po zaplanowaniu, co chcemy zwiedzić, przygotowaliśmy na ten cel 1000 pln (szczegóły za chwilę)
  • Po przeanalizowaniu cen w Gruzji, Armenii i Turcji, a także wzięciu pod uwagę, że będziemy jeździć głównie autostopem i poza miastami spać w namiocie, przyjęliśmy, że 15$ na osobę na dzień to wystarczająca kwota (komu się nie chce liczyć powiem tylko, że to wychodzi 100 złotych za dzień / parę). Ponieważ byliśmy elastyczni, a nasz wyjazd miał trwać do 40 dni, to część pieniędzy mieliśmy przy sobie, a pozostałą część wypłacaliśmy.

Dużo wcześniej już czytaliśmy o Gruzji i Armenii i zaplanowaliśmy, co mniej więcej chcemy zobaczyć. Na miejscu oczywiście życie weryfikowało nasze plany i czasem z czegoś rezygnowaliśmy, a w ogóle to okazało się, że w wielu miejscach respektowana jest karta studencka ISIC. Poniżej nasze przedwyjazdowe założenia (ceny podane obok atrakcji są za jedną osobę bez zniżki; ceny w nawiasie są po uwzględnieniu zniżki studenckiej za osobę):
1. Gruzja (400 pln przeznaczyliśmy, ale w sumie wyszło 180 pln)
– Jaskinia Prometeusza 6 GEL (3 GEL)
– Muzeum Stalina w Gori 15 GEL (10 GEL)
– Muzeum Narodowe w Tbilisi 5 GEL (1 GEL)
– Galeria Narodowa w Tbilisi 5 GEL (1 GEL)
– taxi w Mcchecie 20 GEL – po wynegocjowaniu zapłaciliśmy 15 GEL
– taxi do Davit Gareji 50 GEL – jechaliśmy z Paulą i Dawidem, których poznaliśmy w Tbilisi, i po negocjacjach zapłaciliśmy po 15 GEL na parę! 🙂
– skalne miasto w Wardzi 3 GEL (1 GEL)
– marszrutka Tbilisi – Kazbegi 10 GEL (w jedną stronę)
– Muzeum Historyczne w Kutaisi 3 GEL
2. Armenia (150 pln przeznaczyliśmy, ale wyszło 100 pln)
– świątynia w Garni 1000 AMD
– Muzeum Manuskryptów w Erywaniu 1000 AMD (200 AMD)
– Muzeum Historyczne w Erywaniu 1000 AMD
– Galeria Narodowa w Erywaniu 800 AMD
– Twierdza Erebuni w Erywaniu 1000 AMD
– ruiny katedry w Zwartnoc 700 AMD
– kolejka linowa do monastyru Tatev 4000 AMD
3. Turcja (przeznaczyliśmy 400 pln, ale wyszło 290 pln)
– wiza 20$
– taxi do Ani 90 TRY
– wstęp do ruin miasta Ani 5 TRY
– bus do Nemrut Dağı 10 TRY
– wstęp do Nemrut Dağı 6,50 TRY

Sumując wszystkie wejścia bez zniżek (oczywiście licząc x2) i przejazdy, których nie uniknęlibyśmy, założyliśmy, że 1000 pln (dokładnie wychodziło mniej, ale zawsze dorzucamy jakiś gratis na wszelki wypadek) musimy mieć ze sobą. W efekcie i tak wydaliśmy tylko 540 pln (kilka miejsc z tej listy odpuściliśmy, np. Nemrut Dağı w Turcji, muzeum w Kutaisi, a w Erywaniu byliśmy tylko w Muzeum Manuskryptów).

Tak naprawdę najwięcej udało nam się zaoszczędzić w Gruzji (założyliśmy 400 pln, a wydaliśmy ok. 180 pln). Głównie dzięki karcie ISIC. Niesamowite jest to, że respektują ją naprawdę wszędzie!

Więc każdemu, kto jeszcze jest studentem (bez względu na wiek), polecam przed wyjazdem do Gruzji wyrobienie sobie karty ISIC. W końcu to tylko 24 złote! 🙂

Natomiast jeśli chodzi o dniówkę, to po powrocie okazało się, że wydawaliśmy mniej, niż założyliśmy. Zamiast 100 pln / dzień / parę wyszło nam średnio około 85 pln / dzień / parę. Czyli w ciągu 30 dni wydaliśmy 2560 pln.

A teraz czas na podsumowanie kosztów, które ponieśliśmy:
1. bilety + niezbędne rzeczy + ubezpieczenie ~1680 pln
2. zwiedzanie ~ 570 pln
3. wydatki codzienne w podróży ~ 2560 pln

Czyli razem: 4810 pln / 2 osoby / 30 dni

To znaczy, że tydzień za osobę kosztował mniej niż 600 pln. Można? Można!

A teraz przydatne info dla tych, którzy zamierzają się tam wybrać prędzej czy później.

Jeszcze tylko przypomnę, żeby nie szukać:
1 gruzińskie lari (GEL) ~ 2 pln
1000 armeńskich dram (AMD) ~ 8 pln

Ceny jedzenia i w Gruzji, i w Armenii są troszkę niższe od polskich.
wino – ok. 4 lari
chleb – 0,7 lari
piwo 2 litry – 5 lari
woda 1,75 l – 0,75 lari
średniej wielkości melon czy arbuz – ok. 2 lari
lody na patyku (najlepsze na armeński upał :D) – 200 dram

Średnio za zakupy w supermarkecie, kiedy uzupełnialiśmy swoje zapasy (np. w jogurty, konserwy, wodę, chleb, słodycze, a na wieczór jakieś winko lub piwko) płaciliśmy ok. 30-60 złotych. Oczywiście weźcie pod uwagę, że to były zakupy na kilka (4-5) najbliższych dni i dla dwóch osób od razu.

Ceny kosmetyków są podobne, chyba że mowa o kosmetykach do opalania. Albo po. Te wszędzie są droższe niż u nas.

Paczka papierosów – 2-3 lari

W restauracjach i knajpkach ceny w Gruzji są zbliżone do naszych, a w Armenii raczej trochę niższe.
W Tbilisi na starym mieście za 3 dania, piwo i coca-colę – 20 lari
W Signagi w genialnej knajpce za wodę, chaczapuri po adżarsku i chinkali – 13 lari
W tej samej knajpce sprite’a, chaczapuri na szaszłyku i chaczapuri po adżarsku – 26 lari
W Erywaniu za 2 gyrosy i 2 coca-cole – 3000 dram
W Erywaniu w kaukaskiej knajpce za chinkali i 2 dania makaronowo-mięsne (tak wielkie, że ledwo zjadłam 1/3 swojej porcji…), a do tego piwo – 5000 dram

McDonald’s się z tego wyłamuje.Tam jest 2x drożej niż u nas. Ale to nie dziwne, w całym kraju jest tylko 5 Maców (pierwszy otwarto dopiero w 2010 roku), które w większości przyciągają rosyjskich turystów. W Batumi za powiększony zestaw BigMac + 2 czizburgery i duże frytki zapłaciliśmy 20 lari!!! Zachciało się, to trzeba płacić…

Transport jest bardzo tani.
Np. marszrutką z Tbilisi do Kazbegi (150 km) to tylko 10 lari w jedną stronę (20 pln).
Wszelkie przejazdy podmiejskie, np. Tbilisi – Mccheta albo Kutaisi – Gelati to 1 lari.
Przejazd metrem w Tbilisi to 0,5 lari.
Przejazd marszrutką lub trolejbusem w Erywaniu to 100 dram.
Przejazd marszrutką z Erywania do Eczmiadzynu / Garni to 300 dram.

Taksówek lepiej unikać, bo gruzińscy taksówkarze to starzy wyjadacze. Jeśli jednak nie ma innej opcji (np. do Davit Gareji) to trzeba się targować! Gruzini są w gorącej wodzie kąpani i czasami zejdą z ceny tylko po to, żeby nie dać zarobić swoim kolegom. A poza tym i tak większość drogi jadą na wyłączonym silniku, żeby zaoszczędzić. 😛

Wynajem samochodu to koszt od 30$ wzwyż w sezonie. Ale żeby przecierpieć jazdę na gruzińskich drogach i mieć przy sobie cały tobół, dobrze jest wynająć jakiś samochód terenowy (tutaj nawet lokalni jeżdżą ładami 4×4), a to już koszt co najmniej 80$ / dzień.

Paliwo jest trochę tańsze niż u nas, ale szału nie ma. 1 litr to ok. 4 złote. W Gruzji jest taniej niż Armenii, ale przyznam, że nie mieliśmy okazji jakoś bardzo się temu przyglądać. Dlatego, że w Gruzji nikt z nami nie tankował, a w Armenii jak tankowali to gaz. W Armenii na każdym kroku są wielkie stacje tylko z gazem. Muszą być wielkie, bo gaz jest tam bardzo tani, a tankowanie zajmuje tyle, co przygotowanie i wypicie jednej kawy (dlatego właśnie wszyscy tam piją kawę), czyli ok. 20 minut. Nawet do pół godziny. Więc jak już zjedzie się kilkanaście samochodów, to trzeba je gdzieś pomieścić.
Niemcy, z którymi jechaliśmy, myśleli, że to myjnie samochodowe. 😛

Ceny noclegów zależą oczywiście od standardu, w jakim chcemy spać. My nocowaliśmy w najtańszych hostelach, gdzie czasami na łóżku zamiast materaca były deski przykryte dwoma kocami, za co płaciliśmy 10 lari / osobę. W Armenii najniższe ceny to ok. 5000 dram / osobę.
Najczęściej jednak spotyka się hostele odpowiednio za 20-25 lari i ok. 7 000-10 000 dram / osobę / noc. W Armenii w 90% hosteli w cenę wliczone jest śniadanie, w Gruzji nie.
Podane ceny są za pokoje wieloosobowe. Łatwo się domyślić, że jeśli ktoś chce więcej prywatności, to odpowiednio więcej zapłaci, bo nawet 30 lari i 20 000 dram. A w hotelach jeszcze więcej.
Ale tym, co jeszcze nie mieli okazji spać w hostelach po taniości, polecamy dormitoria, bo wtedy można spotkać naprawdę ciekawych ludzi z całego świata! U nas był to przekrój od Salvadoru przez Francję, Włochy, Niemcy, Polskę, Szwecję, Izrael, Turcję, Iran aż do Sri Lanki. 😉
We wszystkich noclegowniach (nawet najtańszych guesthousach) jest WI-FI.

Batumi pozostaje dla nas cenową tajemnicą. Byliśmy tam tylko przez 2-3 godziny, żeby zobaczyć jak wygląda. To takie gruzińskie Międzyzdroje. Uciekliśmy stamtąd jak najszybciej. Ale jesteśmy pewni, że jest tam drożej niż w Tbilisi.

gruzińskie lari

Jeśli ktoś uważa, że nie umiałby spać w namiocie i podróżować stopem (nie wszyscy są w stanie się przełamać i rozumiemy to), czyli wg naszej skali zdecydowanie uważa się za numer 3, to też ciągle jeszcze może pojechać do Gruzji i Armenii za niewielkie pieniądze.

Na dzień za osobę można szykować już 75 złotych + wejściówki na to, co chcemy zwiedzić. Razem z przelotem nie powinno wyjść więcej niż 2000 złotych za 7-10 dni. Taniej jest oczywiście przed i po wakacjach (chociaż w górach jest dużo chłodniej). Dla porównania najtańsze wycieczki objazdowe po tym regionie z polskim biurem podróży to koszt około 3 tysięcy złotych i więcej.

Ceny rosną, to trzeba przyznać. Z Europy do Gruzji przyjeżdża coraz więcej turystów, a turyści to przecież kasa. Chociaż Armenia jeszcze nie jest tak łatwo dostępna (chyba że Wizzair i tu będzie latał). Jednocześnie spadają ceny noclegów, bo rośnie konkurencja.

Gruzja szybko staje się drugą Chorwacją. Saakaszwili od początku był nastawiony na turystykę i turystów z Zachodu i widać to po odrestaurowanych miastach i miasteczkach (Tbilisi, Batumi, Signagi), a także bardzo zadbanych atrakcjach turystycznych. Armenia wciąż jeszcze jest naturalna, a przede wszystkim nie przyjeżdża tam tylu Polaków, co do Gruzji.

Więc jeśli macie jechać, to teraz. Kaukaz Południowy to świetny kierunek na swoją pierwszą „dalszą” podróż z plecakiem i podszkolenie rosyjskiego! 😉

armeńskie dramy